Szwedzka grupa neonazistów, która zleciła kradzież tablicy z napisem "Arbeit macht frei" z muzeum Auschwitz-Birkenau, ma na swoim koncie także inne kradzieże dzieł sztuki - między innymi rzeźby Carla Millesa. Pieniądze ze sprzedaży kradzionych dzieł miały stanowić zaplecze finansowe dla przygotowywanego na przyszły rok zamachu na parlament w Sztokholmie. Według szwedzkiej gazety "Aftonbladet", grupa ma dostęp do rosyjskiej broni.

Sprawa jest nam znana od dłuższego czasu - przyznaje rzecznik policji do spraw bezpieczeństwa Patrik Peter.

Według szwedzkich mediów, grupa neonazistów ma dwa odłamy. Jeden ma za zadanie pozyskiwanie pieniędzy, drugi - przeprowadzenie ataków. Do tego pierwszego należy Szwed, który miał zlecić kradzież w Oświęcimiu.

Napis "Arbeit macht frei" został skradziony znad obozowej bramy 18 grudnia nad ranem. Tablicę, pociętą na trzy części, odzyskano dwa dni później.

Zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, kradzieży oraz uszkodzenia napisu, będącego dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury, usłyszało czterech mężczyzn. Piąty zatrzymany w tej sprawie przez policję odpowie za udział w grupie przestępczej oraz nakłanianie do kradzieży i "zniszczenia zaboru". Wszyscy trafili tymczasowo do aresztu.

Jak ujawnili reporterzy RMF FM, polscy prokuratorzy, którzy prowadzą śledztwo w tej sprawie, mają już dane osoby, która zleciła kradzież, i chcą za nią wysłać Europejski Nakaz Aresztowania. Wcześniej jednak muszą otrzymać pisemne potwierdzenie danych poszukiwanej osoby. Tego właśnie - według ustaleń naszych reporterów - ma dotyczyć prośba o pomoc prawną, jaka dzisiaj zostanie skierowana do Szwedów.