Stowarzyszenie Żydów z Polski w Izraelu w liście do premiera Donalda Tuska skrytykowało zamrożenie procesu reprywatyzacji. Zaapelowało o zmianę decyzji oraz wypłatę rekompensat Żydom za ich mienie zagrabione przez nazistów i komunistów w Polsce.

"Nie ma potrzeby przypominania panu, że ta własność należała do członków największej społeczności żydowskiej w Europie, która przez stulecia wniosła ogromny wkład w gospodarczy, duchowy i kulturalny rozwój polskiego narodu. Nie ma potrzeby przypominania panu, że większość tej społeczności została zamordowana na polskiej ziemi. Z 3,5 miliona wojnę przetrwało jedynie 350 tysięcy" - napisano w liście.

Stowarzyszenie uważa, że własność w różnej formie została zagrabiona, skonfiskowana lub znacjonalizowana przez nazistów, komunistów, a nawet w okresie rządów demokratycznych, które zostały wybrane po upadku reżimu komunistycznego, i "nigdy nie została zwrócona prawowitym właścicielom" ani też nie wypłacono za nią rekompensat.

"Apelujemy do pana teraz i wzywamy - jako premiera polskiego rządu - by poprowadził go pan do naprawienia okropnego zła wyrządzonego Żydom na polskiej ziemi" - napisano w liście podpisanym przez prezes organizacji Lili Haber. Zdaniem stowarzyszenia, byłoby "mądre, właściwe i sprawiedliwe" zrobić to teraz, gdy niektórzy ocaleni z Zagłady jeszcze żyją.

Jak poinformował rzecznik prasowy ambasady RP w Tel Awiwie Jacek Olejnik, list przesłany drogą mailową do polskiej ambasador Agnieszki Magdziak-Miszewskiej został przekazany do kancelarii premiera. Ambasada nie komentuje tej sprawy.

Ministerstwo Skarbu Państwa poinformowało 10 marca, że projekt ustawy reprywatyzacyjnej jest przygotowany, ale ze względu na "globalny kryzys finansowy" oraz duże obciążenia finansowe wynikające z tej ustawy, "w obecnej sytuacji ekonomicznej projekt ustawy nie może być przeprowadzony".

Według resortu ustawa powodowałaby "skokowy wzrost długu publicznego o 18 mld zł". Sprawa dotyczy dawnych właścicieli, którzy utracili swoje nieruchomości w efekcie nacjonalizacji z lat 1944-1962. Prace nad projektem trwały od 2008 r.

Pytany o tę kwestię premier Donald Tusk zapewniał dzień później, że w sprzyjającym okresie rząd przekaże projekt ustawy do Sejmu. I biorę odpowiedzialność za decyzję o zatrzymaniu na razie procesu, a więc nie kierujemy do parlamentu tej ustawy, bo w dzisiejszej sytuacji na świecie, w Europie, w Polsce proponowanie dodatkowego wydatku idącego w dziesiątki miliardów złotych byłoby uczciwe wobec roszczących i bardzo nieuczciwe wobec wszystkich pozostałych polskich obywateli - powiedział szef rządu.