Sąd w Lublinie wymierzył kary więzienia w zawieszeniu pielęgniarce i dwóm opiekunkom z domu opieki społecznej za niedopilnowanie 70-letniej pensjonariuszki. Staruszka wyszła w mroźną noc z budynku i zmarła z wychłodzenia.

Sąd w Lublinie wymierzył kary więzienia w zawieszeniu pielęgniarce i dwóm opiekunkom z domu opieki społecznej za niedopilnowanie 70-letniej pensjonariuszki. Staruszka wyszła w mroźną noc z budynku i zmarła z wychłodzenia.
Do tragedii doszło w nocy z 6 na 7 kwietnia 2013 r. w samorządowym domu pomocy społecznej Betania w Lublinie (ZDJ. ILUSTRACYJNE) / Valery Sharifulin /PAP/EPA

Pielęgniarkę Gabrielę F., która nadzorowała pracę opiekunek, sąd uznał za winną nieumyślnego spowodowania śmierci pensjonariuszki i skazał ją na karę 9 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Orzekł wobec niej też zakaz wykonywania zawodu pielęgniarki na rok.

Opiekunki Monikę U. i Beatę M. sąd uznał za winne nieumyślnego narażenia kobiety na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i skazał je na kary po 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata.

Wszystkie trzy oskarżone mają zapłacić grzywny po 1,5 tys. zł.

Do tragedii doszło w nocy z 6 na 7 kwietnia 2013 r. w samorządowym domu pomocy społecznej Betania w Lublinie. Według ustaleń sądu 70-letnia pensjonariuszka, chora na alzheimera i cierpiąca na nadpobudliwość ruchową, była w swoim pokoju ok. godziny 19. Wtedy rozpoczął się wieczorny obchód. Kilkanaście minut później wyszła z budynku, ubrana jedynie w piżamę, co zarejestrowała kamera monitoringu. Drzwi zewnętrzne do budynku były otwarte, ani przy nich, ani przy monitoringu nikt nie dyżurował.

Przez całą noc nikt nie zajrzał do pokoju kobiety. Następnego dnia rano jej ciało znaleziono w śniegu w pobliżu budynku. Jak wykazała sekcja zwłok, kobieta zmarła z wychłodzenia.

Uzasadniając wyrok sędzia Sądu Rejonowego Lublin-Zachód Beata Górna-Gielara podkreśliła, że personel znał stan zdrowia tej pensjonariuszki. Rodzina umieściła ją w domu opieki społecznej, gdyż nie była w stanie upilnować kobiety, która cierpiała na zaniki pamięci i oddalała się z mieszkania. W domu opieki społecznej wielokrotnie zdarzało się, że wychodziła ze swojego pokoju i błąkała się po całym budynku, nie umiejąc wrócić.

Dyżurujący personel był zobowiązany do kontrolowania bezpieczeństwa pacjentów, powinien zaglądać w nocy do pokoi co 2-3 godziny. Fakt, że kobieta nie błąka się, powinien był skłonić do zajrzenia do jej pokoju - powiedziała Górna-Gielara.

Aktem oskarżenia była objęta jeszcze jedna opiekunka, która pełniła dyżur tej nocy, Anna K. Sąd uniewinnił ją, gdyż dyżurowała na innym piętrze.

Wyrok nie jest prawomocny.

(j.)