Niegospodarność przy Dniach Konia Arabskiego? "Stadniny nie wykładają na organizację Dni Konia Arabskiego ani złotówki" - tak Barbara Mazur, szefowa firmy organizującej prestiżową aukcję zwierząt broni się przed zarzutami szefa resortu rolnictwa. Krzysztof Jurgiel przekonywał dzisiaj, że umowy, które podpisywali z nią odwołani niedawno prezesi stadnin w Janowie Podlaskim i Michałowie były dla nich niekorzystne i świadczyły o niegospodarności.

Niegospodarność przy Dniach Konia Arabskiego? "Stadniny nie wykładają na organizację Dni Konia Arabskiego ani złotówki" - tak Barbara Mazur, szefowa firmy organizującej prestiżową aukcję zwierząt broni się przed zarzutami szefa resortu rolnictwa. Krzysztof Jurgiel przekonywał dzisiaj, że umowy, które podpisywali z nią odwołani niedawno prezesi stadnin w Janowie Podlaskim i Michałowie były dla nich niekorzystne i świadczyły o niegospodarności.
Odwołany prezes stadniny Jerzy Białobok (zdj.ilustracyjne) / Piotr Polak /PAP

Szef resortu rolnictwa poinformował dzisiaj, że podległa mu Agencja Nieruchomości Rolnych złożyła do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa ws. nieprawidłowości w stadninach koni arabskich w Janowie Podlaskim i Michałowie. Prezesi tych ośrodków, Marek Trela i Jerzy Białobok zostali niedawno odwołani. Według ANR i ministerstwa rolnictwa dochodziło tam do niegospodarności, a także działania na szkodę Skarbu Państwa.

Chodzi m.in. o kwestie dotyczące prestiżowej, międzynarodowej aukcji zwierząt, czyli Dni Konia Arabskiego w Janowie Podlaskim. Jak twierdzi Krzysztof Jurgiel, umowy z firmą organizującą na zlecenie stadnin tę imprezę były skonstruowane tak, że traciły na tym same stadniny.  

Te właśnie zarzuty odpiera prezes firmy, która od 2001 roku organizuje aukcję, Barbara Mazur. Zamysł tej imprezy jest taki, że ma ona się sama sfinansować. Musimy sami sobie zapewnić środki na jej wypromowanie, przeprowadzenie i obsługę gości, którzy przyjeżdżają – opisuje. Jak dodaje, umowa jest tak skonstruowana, że stadniny nie wydają na organizację ani złotówki, udostępniają jedynie miejsce. Cały ciężar, również finansowy, spoczywa więc barkach jej firmy.

Jedyne, co jest rozliczane ze stadninami to prowizja ze sprzedaży koni – wyjaśnia Barbara Mazur. Ta prowizja wynosiła 10, a później 12 procent. Te pieniądze płyną do firmy bezpośrednio ze stadnin już po zakończeniu aukcji.

Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel utrzymuje jednak, że to nie wszystkie zyski. Jak wylicza były też wpływy od sponsorów, za hotele, opłaty parkingowe, za stanowiska komercyjne. Jak twierdzi, to niekorzystne dla samych stadnin przejęcie dochodów, na które zgodzili się byli prezesi. Barbara Mazur odbija piłeczkę. Przekonuje, że to środki, które służą wypromowaniu i przeprowadzeniu aukcji.

(rs)