Materiały komisji weryfikacyjnej WSI po prawie trzech latach wracają z Kancelarii Prezydenta. Chodzi o akta, które w listopadzie 2007 r. po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych zostały wywiezione z siedziby SKW do prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Część z nich wróciła po nagłośnieniu sprawy i skargach SKW do prokuratury. Ale części kancelaria prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie chciała wydać, tłumacząc, że są potrzebne do prac nad aneksem do raportu z weryfikacji WSI.

Brakujące materiały to przede wszystkim nagrania (audio i wideo) zeznań złożonych w latach 2006-07 przed komisją weryfikacyjną Antoniego Macierewicza, likwidatora WSI, dziś posła PiS. Zeznania w formie spisanej i ich zapisy nagrane na dyskach znajdowały się w dwóch skrzyniach. Były tam też cyfrowe dyktafony, na których nagrano przesłuchania. SKW nie mogła odzyskać nawet tych dyktafonów. Gdy poproszono o ich zwrot, Kancelaria Prezydenta odpisała, że może zwrócić, ale "koszt urządzeń", czyli zaproponowała SKW pieniądze na nowe dyktafony.

Kontrwywiad w swoich staraniach o odzyskanie materiałów weryfikacji był bezsilny, bo Kancelaria odpisywała, że nadal pracuje nad aneksem. Terminu zakończenia tych prac nie reguluje żadna ustawa.

Według informacji "Gazety" w ostatnich dniach Kancelaria zawarła z SKW porozumienie, że zapisy zeznań będą przewiezione do siedziby kontrwywiadu. - Wszystko jest zinwentaryzowane i zabezpieczone, za kilka dni nastąpi przewiezienie dokumentacji - twierdzi jeden z rozmówców dziennika. Dodaje, że "wszystko ma odbyć się spokojnie, bo nie ma potrzeby, żeby w tej sprawie popędzać ekipę nowego prezydenta".

A właśnie prezydent Bronisław Komorowski, który od początku lat 90. pełnił ważne funkcje w MON (m.in szefa resortu za rządów AWS), był jednym z polityków, o których najczęściej wypytywali przesłuchiwanych żołnierzy WSI weryfikatorzy Macierewicza. Dotyczyło to też innych kandydatów na prezydenta - Radosława Sikorskiego i Jerzego Szmajdzińskiego (zginął w katastrofie smoleńskiej).

Nagrania z przesłuchań pokazują metody weryfikatorów. Z rozmów "Gazety" z osobami, które przeszły przez weryfikację, wynika, że komisja pytała o stały zestaw nazwisk polityków, biznesmenów i dziennikarzy.

A co z aneksem? Najbardziej strzeżona tajemnica IV RP dalej jest w Kancelarii. Po wyborach 2007 r. nie dostał go premier Donald Tusk ani marszałkowie Sejmu. Prezydent Lech Kaczyński zapowiedział, że aneksu nie ujawni ze względu na to, że informacje w nim zawarte nie zostały wystarczająco zweryfikowane. Do tej weryfikacji miały służyć materiały z przesłuchań.

Nie wiadomo, co z aneksem zrobi prezydent Komorowski.