Sąd Apelacyjny w Katowicach zmienił wyrok dla oskarżonych w sprawie katastrofy hali MTK. Skazał ich na kary od 1,5 roku do 9 lat więzienia. Wyrok jest prawomocny. Prokuratura nie wyklucza wniesienia kasacji. Sąd wskazał, że do katastrofy hali doszło na skutek zaniedbań, niechlujstwa i lekceważenia przepisów. W styczniu 2006 r. pod gruzami hali Międzynarodowych Targów Katowickich zginęło 65 osób, które uczestniczyły w targach gołębi pocztowych. Była to największa katastrofa budowlana w historii Polski.

Sąd złagodził wcześniejsze wyroki. Okoliczność łagodząca zdaniem sądu jest jedna. Pierwszy proces trwał bardzo długo, bo aż siedem lat, a wyrok prawomocny zapada aż jedenaście lat po katastrofie, ale mimo tak długiego okresu oskarżeni w żaden sposób nie utrudniali postępowania. Dlatego dziś wyrok nieco złagodzono. 

Zmiana wyroku polega za tym, na wymierzeniu oskarżonym w niniejszej sprawie kar łagodniejszych, choć w dalszym ciągu o charakterze izolacyjnym, polegającym na odbyciu kar pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia. 

Prok. Katarzyna Wychowałek-Szczygieł powiedziała po ogłoszeniu wyroku, że kara wobec Jacka J. - mimo że nieco niższa (sąd okręgowy skazał go na 10 lat więzienia) - jest nadal surowa i adekwatna do stopnia zawinienia. Kasację będziemy rozważać po zapoznaniu się z uzasadnieniem sądu (...) Taką kasację będziemy na pewno brać pod uwagę, jeżeli chodzi  o jednego z oskarżonych, który został uniewinniony przez tutejszy sąd - b. członka zarządu spółki MTK oraz w stosunku do pozostałych trzech osób, które już uniewinnił sąd I instancji - powiedziała prokurator.

Autor projektu hali nie ukończył studiów budowlanych

Sąd Apelacyjny skazał na 9 lat więzienia Jacka J. - autora projektu wykonawczego hali Międzynarodowych Targów Katowickich. W I instancji J. został skazany na 10 lat więzienia. 

Sąd Apelacyjny uznał, że wina oskarżonego nie budzi wątpliwości. W uzasadnieniu wyroku stwierdził, że Jackiem J., który nie miał niezbędnych uprawnień (nie ukończył studiów budowlanych - PAP), powodowało nieuzasadnione przekonanie o własnych wybitnych zdolnościach, arogancja i lekceważenie ram prawnych.

W postępowaniu przed sądem ustalono, że hala była wadliwie zaprojektowana i od początku groziła zawaleniem. Podejmowane przez Jacka J. działania odnośnie stwierdzonych podczas eksploatacji, a przed katastrofą problemów z halą sąd określił jako jedynie "pozorowane". Sąd odrzucił też argumentację samego oskarżonego oraz jego obrońców, kwestionujących opinie biegłych, z których korzystał sąd I instancji.

Oskarżony stawia się w pozycji swoistego superbiegłego, kwestionując wiedzę i kompetencję biegłych, tymczasem byli to najwybitniejsi przedstawiciele nauki, posiadający zarazem doświadczenie praktyczne. Ich opinie były zbieżne, a drobne rozbieżności nie dotyczyły winy Jacka J. - powiedział sędzia Waldemar Szmidt.

Sąd wytknął bezczynność byłej inspektor nadzoru budowlanego

B. członek zarządu spółki MTK Ryszard Z. został skazany na 2 lata więzienia, dyrektor techniczny spółki Adam H. na 1,5 roku, rzeczoznawca budowlany Grzegorz S. - na 2 lata, b. inspektor nadzoru budowlanego w Chorzowie Maria K. - na 2 lata. Według Sądu Apelacyjnego Maria K. świadomie nie dopełniła swych obowiązków w sprawie hali MTK. Sąd Wytknął jej bezczynność, spóźnione i pozorne działania po awarii dachu hali kilka lat przed katastrofą. Sąd złagodził jej karę z 4 do 2 lat więzienia.

Według biegłych pawilon mógł runąć w każdej chwili, już od momentu wybudowania go. Przed katastrofą hala kilkakrotnie ulegała awarii. Według aktu oskarżenia powiadomiona w 2002 r. przez straż pożarną o ugięciu się dachu pawilonu MTK pod naporem śniegu, ówczesna inspektor nie podjęła żadnych czynności w celu kontroli stanu budynku lub wyłączenia pawilonu z użytkowania.

Oskarżona tłumaczyła, że sygnał od strażaków nie był informacją o zagrożeniu, więc nie musiała podejmować przewidzianych w takich sytuacjach czynności. Sąd oddalił te argumenty i uznał, że K. powinna była m.in. wszcząć postępowanie, przeprowadzić kontrolę i zlecić ekspertyzę. Sąd nie uwzględnił tych argumentów, uznając, że inspektor zlekceważyła zagrożenie.

Sąd nie miał wątpliwości co do winy członka zarządu MTK i dyrektora technicznego

W przypadku członka zarządu MTK Ryszarda Z., któremu złagodzono wyrok z 4 do 2 lat bezwzględnego pozbawienia wolności, sąd apelacyjny uznał, że zarzuty apelacji należy uznać za nietrafne, a ustalenia sądu za poprawne. W ocenie sądu apelacyjnego Z. miał pełny przegląd sytuacji hali. Sędzia Charuza podkreślił, że oskarżeni mieli obowiązek zapoznać się z dokumentacją dotyczącą jej stanu i podejmowanych w tej sprawie działań, ale - jak powiedział - obowiązku tego nie należy przeceniać. Były to dokumenty nieczytelne dla laików, oskarżeni powinni byli jednak zapoznać się z nimi z pomocą fachowców - zaznaczył.

Również odpowiedzialność dyrektora technicznego MTK Adama H., którego wyrok zmniejszono z 3 do 1,5 roku nie budzi wątpliwości sądu. Wskazał on, że Adam H. faktycznie, na co dzień zarządzał obiektem. Czy był uprawniony do zamknięcia hali w określonych sytuacjach? Taka decyzja wymagałaby akceptacji członków zarządu, ale była możliwa do podjęcia, choć była trudna dla dyrektora technicznego, bo prowadziłaby do odwołania targów, strat finansowych, ale jednak możliwa - argumentował sędzia Marek Charuza.

Uniewinniony Nowozelandczyk, członek zarządu MTK. "Pozostawał w błędzie"

Uniewinniony został inny członek zarządu MTK Nowozelandczyk Bruce R. Pozostawał w błędzie co do stanu pawilonu i był to błąd usprawiedliwiony - stwierdził Sąd Apelacyjny w Katowicach.

W czerwcu ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Katowicach uznał Bruce’a R. za winnego nieumyślnego sprowadzenia katastrofy, podobnie jak b. dyrektora technicznego Targów Adama H. oraz członka zarządu Targów Ryszarda Z. O ile w przypadku dwóch ostatnich sąd apelacyjny zgodził się ze stanowiskiem sądu I instancji, sytuację Nowozelandczyka ocenił inaczej i go uniewinnił.

Uzasadniając swój werdykt sąd powołał się na art. 28 Kodeksu karnego. Stanowi on, że nie popełnia umyślnie przestępstwa ten, kto "pozostaje w błędzie co do okoliczności stanowiącej jego znaczenie". O ile błędy pozostałych szefów MTK sąd uznał za nieusprawiedliwione, to Nowozelandczyka już tak.

Sędzia Marek Charuza przypomniał, że dla oceny tej kwestii znaczenie ma rzeczywista wiedza, jaką miał oskarżony na temat stanu hali i jej odśnieżania, na ile mógł przetwarzać fakty i reagować. R. rzadko bywał w siedzibie MTK, a informacje, które do niego trafiały, nie były wystarczające, by przypisać mu winę. 

Hala MTK zawaliła się 28 stycznia 2006 r. Na dachu o powierzchni hektara zalegała warstwa śniegu i lodu, który, według specjalistów, ważył ok. 190 kg na metr kw. Zginęło wówczas 65 osób, a ponad 140 zostało rannych. 26 z nich doznało ciężkich obrażeń. Wśród śmiertelnych ofiar było dziewięciu cudzoziemców: trzech Czechów, dwóch Słowaków, Belg, Niemiec, Holender i Węgier.

Proces ruszył w maju 2009 r. i był jednym z największych w historii śląskiego wymiaru sprawiedliwości. Podczas siedmiu lat odbyło się ponad 200 rozpraw.

(mpw)