Zbigniew Gutkowski i Maciej Marczewski to pierwsi Polacy, którzy pod biało-czerwoną banderą popłyną w regatach Transat Jacques Vabre. Będą mieli do przepłynięcia prawie 5400 tysięcy mil morskich.

Gutkowski i Marczewski chcą w piątek wypłynąć z Gdańska do Francji, gdzie 3 listopada staną do wyścigu w klasie IMOCA open 60. Jego trasa przebiega tak zwanym kawowym szlakiem - z francuskiego Hawru do Itajai w Brazylii.

Jacht, którym popłyną Polacy, mierzy prawie 20 metrów. Mógłby zabrać nawet 12 osób załogi, ale Polacy będą musieli radzić sobie we dwóch.

Gabaryty przypominają bardzo mocno łódki, które biorą udział w regatach Volvo Ocean Race (etapowe regaty dookoła ziemi, które odbywają się raz na 3 lata - przyp. red.). Tam pływa około 12 osób i sobie w 12 osób ogarniają całą pracę na jachcie. Takiej załodze postawianie żagli zajmuje około minuty, 50 sekund. Nam we dwójkę zajmie to jakieś 5 minut - mówi Zbigniew Gutkowski. Przyznaje, że sam wyścig będzie dla niego podobny do samotnego rejsu. Jeśli chodzi o standard, który powinien dominować w wyścigu, to skupiłbym się na takim płynięciu, jak się płynie samemu. Plus to, że ma się kolejne ręce do pomocy, co bardzo usprawni wiele różnego rodzaju manewrów. Do tego dochodzi to, że można spokojnie zamknąć oczy i przez jakiś czas zregenerować siły śpiąc. Tego komfortu pływając samemu się nie ma. To jest duża zmiana. Tak naprawdę płyniemy pierwszy raz i zobaczymy, jak to będzie wszystko działało - mówi Gutkowski.

Regaty będą dla Polaków przymiarką do przyszłorocznych regat wokół globu Barcelona - Barcelona. To najważniejsza impreza w przyszłorocznym kalendarzu klasy IMOCA open 60. Do tej pory Polska  tylko raz wpisała się w historię regat Transat Jacques Vabre. W 2001 Polka Joanna Pajkowska płynęła w regatach pod brytyjską banderą na jachcie Olympic Challanger.