Prokuratura Okręgowa w Katowicach przejęła śledztwo ws. katastrofy helikoptera w pszczyńskich lasach z 23 lutego. W wypadku tym zginęły dwie osoby: śląskim milioner Karol Kania oraz 50-letni pilot. Ranne zostały dwie osoby.

Prokuratura Okręgowa w Katowicach przejęła śledztwo od Prokuratury Rejonowej w Pszczynie "ze względu na skomplikowany charakter sprawy".

23 lutego wykonujący lot krajowy helikopter z czterema osobami na pokładzie rozbił się w lesie, w gęstej mgle, prawdopodobnie podczas próby lądowania.

Zginął 80-letni przedsiębiorca i milioner Karol Kania oraz 50-letni pilot. Znajdujący się również na pokładzie kobieta i mężczyzna zostali ranni.

Prokuratura Rejonowa w Pszczynie wszczęła śledztwo ws. sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym. Przyczyny wypadku bada też Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.

Bezpośrednio po katastrofie zabezpieczono ślady oraz czarną skrzynkę, dokonano szczegółowych oględzin wraku oraz terenu. Przeprowadzono sekcję zwłok ofiar i przesłuchano ocalałych. Ze względu na dobro śledztwa prokuratura nie ujawniono treści ich zeznań.

Szczątki śmigłowca przewieziono na policyjny parking, gdzie przeprowadzono jeszcze dodatkowe badanie. Jak wyjaśniał prok. Leonard Synowiec, konieczne było sprawdzenie, ile paliwa zostało w baku śmigłowca, aby zweryfikować, czy pilot miał go na tyle, aby odlecieć na inne lądowisko, czy też był zmuszony zakończyć lot.

Zlecono także zabezpieczenie nagrań z monitoringu w rejonie, w którym doszło do wypadku, aby uzupełnić informacje na temat panujących w tym czasie warunków atmosferycznych. Śpieszący ofiarom wypadku z pomocą strażacy i policjanci już w dniu tragedii zwracali jednak uwagę, że dotarcie do wraku utrudniał nie tylko podmokły i gęsto zalesiony teren, ale także gęsta mgła.

Prokuratura weryfikuje też umiejętności i doświadczenie pilota helikoptera. 50-latek był doświadczonym pilotem, wieloletnim pracownikiem założonej przez Karola Kanię spółki Karol Kania i Synowie, zajmującej się produkcją podłoża pod uprawę pieczarek.