Od 17 lat najpierw przed gdańskim, a teraz przed warszawskim sądem okręgowym toczy się proces w sprawie Grudnia ‘70. Akt oskarżenia z 1995 roku zajmował się pięcioma dniami rewolty, w której zginęły 44 osoby. Teraz okazuje się, że daleko od Wybrzeża w zaciszu sal warszawskiego sądu proces zamienia się w parodię tego, czym miał być 16 lat temu.

Kiedy zapadnie wyrok w sprawie wydarzeń w Gdyni, Gdańsku, Szczecinie i Elblągu z grudnia 1970 roku? Ta data cały czas się oddala. Ostatnia rozprawa odbyła się 2 października. Kolejną wyznaczono na dziś. Na ławie oskarżonych z 15 osób pozostały już tylko trzy - Stanisław Kociołek, który miał wydać zgodę na strzelanie do robotników, oraz dwaj wojskowi dowódcy: Mirosław Wiekiera i Bolesław Fałdasz.

Rok temu sąd wykluczył z procesu Wojciecha Jaruzelskiego. Ówczesny szef MON-u ze względu na stan zdrowia prawdopodobnie nigdy nie odpowie za masakrę z grudnia 1970 roku. Jak ustalił dziennikarz RMF FM Piotr Glinkowski, w sprawie tej tragedii zostanie przesłuchany jeszcze tylko jeden świadek.

Bezpośrednią przyczyną rewolty na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku była podwyżka cen. Jako pierwsza zastrajkowała 14 grudnia Stocznia im. Lenina w Gdańsku. Najtragiczniejszy przebieg miały jednak wydarzenia w Gdyni, gdzie doszło do prawdziwej masakry. W sumie w "Grudniu '70" zginęło 45 osób, a 1165 zostało rannych.