Szwedzki sąd nie rozstrzygnie głośnej sprawy dyskryminacji polskiego pracownika przez dyrekcję ogrodu zoologicznego na wyspie Olandia. Marcin Wilk poskarżył się na warunki pracy przez 7 dni w tygodniu po nawet ponad 10 godzin. Sędzia orzekł, że sprawa uległa przedawnieniu. Polak musi ponadto pokryć wysokie koszty postępowania.
Z wyroku wydanego przez sąd rejonowy w Kalmar wynika, że sprawa wniesiona 30 stycznia ubiegłego roku uległa przedawnieniu. Sędzia nie odniósł się do meritum sprawy, a jedynie do terminu. Polak został obciążony kosztami sądowymi w wysokości 116 tys. koron (ponad 55 tys. zł).
Wilk podkreślił po tym orzeczeniu, że "nie pozostawi sprawy na tym etapie" i najprawdopodobniej odwoła się od wyroku. Najpierw chce jednak zapoznać się z jego uzasadnieniem.
Polak dwukrotnie, wiosną 2010 oraz latem 2011 roku, pracował sezonowo w ogrodzie zoologicznym i parku rozrywki Oelands Djur & Noejespark na szwedzkiej wyspie Olandia. Według jego relacji zatrudnieni tam Polacy i Bułgarzy byli zmuszani do pracy po 10 i więcej godzin dziennie przez 7 dni w tygodniu, bez wolnych weekendów i przy upokarzająco niskim wynagrodzeniu.
Zatrudnienie obcokrajowców uzależnione było od zgody na potrącenie z pensji kosztów wyżywienia, które potem okazało się przeznaczonym dla zwierząt przeterminowanym jedzeniem, oraz zakwaterowania w bardzo złych warunkach. Ponadto szefowie parku mieli znęcać się psychicznie, wyzywać i stosować groźby wobec zatrudnionych tam pracowników sezonowych.
Polak bezskutecznie szukał pomocy w wielu szwedzkich instytucjach odpowiedzialnych za warunki pracy i przeciwdziałanie dyskryminacji. Ostatecznie przeciwko swojemu byłemu pracodawcy złożył pozew, oskarżając dyrekcję zoo o dyskryminację etniczną. Zażądał miliona koron (ok. 480 tys. zł) odszkodowania.
Sprawą dyskryminacji pracowników sezonowych w zoo na Olandii od kilku miesięcy zajmowały się też szwedzkie media. Wiele nieprawidłowości wykryto w ostatnim czasie również w innych tego typu ogrodach zoologicznych w Szwecji.
