Zarobki prezydent RP są trzykrotnie mniejsze niż prezydenta Azerbejdżanu, burmistrz Zakopanego ma wyższą pensję niż prezydenci największych miast a wojewoda mazowiecki zarabia 20 razy mniej niż prezes Orlenu. Tak wynika z listy 100 pensji polskich polityków i samorządowców. Jej pierwszą część publikuje dziś "Gazeta Wyborcza".

W Brukseli Donald Tusk będzie dostawał 105 tys. zł miesięcznie plus dodatki; Elżbieta Bieńkowska zarabia 87 tys. zł. Każdy z polskich europosłów zarabia lepiej niż premier Ewa Kopacz (16,6 tys. zł) czy prezydent Bronisław Komorowski (20 tys. zł).  

Nasi parlamentarzyści w Brukseli biorą po 33 tys. zł gołej diety, nie licząc dodatków przekraczających tę dietę nawet trzykrotnie.

Zarobki polskich polityków i samorządowców - poza tymi, którzy zrobili kariery za granicą, jak Donald Tusk, Elżbieta Bieńkowska i 51 europosłów - są nawet trzydziestokrotnie niższe od kwot, które co miesiąc wpływają na konta prezesów spółek z udziałem skarbu państwa.

Wojewoda śląski Piotr Litwa zarabia brutto 137 352 tys. zł na rok. Dariusz Lubera, prezes spółki Tauron mającej siedzibę w Katowicach, w 2013 r. zarobił 1,92 mln zł.

Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki, zarabia tyle samo co jego śląski kolega - 11 446 zł miesięcznie - i tylko nieco mniej niż prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz - 12 280 zł. Za to na konto szefa zarządu płockiego PKN Orlen Jacka Krawca wpłynęło w ubiegłym roku ponad 1,5 mln zł wynagrodzenia podstawowego i 1,44 mln zł premii. To daje 245 tys. zł miesięcznie. Wojewoda mazowiecki rocznie zarabia zatem mniej niż prezes Orlenu w miesiąc.

(mpw)