Zakończono akcję pożarową w kopalni Sośnica-Makoszowy. Przez tydzień ratownicy zmagali się tam z płonącym metanem. Niebezpieczny rejon kopalni oddzielili specjalnymi tamami.

Teraz trzeba czekać, aż zgromadzony w kopalni metan sam się wypali. Tamy są po to, żeby nikt tam nie wchodził oraz by odciąć dopływ powietrza.

Nigdy nie wiadomo, na jak długo odcina się dany rejon kopalni. Za pomocą urządzeń sprawdza się, czy w danym miejscu jest już na tyle bezpiecznie, że można tam wejść.

Gdy metanu za dużo, wystarczy iskra

Metan zapala się, gdy nagle jest go za dużo. Wtedy dosłownie wystarczy iskra, np. z urządzenia, które ociera się o skały i gaz płonie.

Miesiąc temu w tej samej kopalni gaz też się zapalił i też trzeba było stawiać tamy. Ale na przykład dwa dni temu w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu pożar był niewielki i górnicy sami ugasili go po dwóch minutach.