Ministerialna biurokracja zmorą w rekrutacji do szkolnych burs, która ruszy 3 lipca. Zamiast jednej strony chętni muszą w tym roku wypełnić 15. Zakwalifikowani uczniowie będą też musieli osobiście pojawić się w szkołach między 9 a 11 lipca. Mają wtedy potwierdzić, że chcą mieszkać w bursie. W poprzednich latach wystarczył do tego telefon.

Wymóg stawienia się w szkole osobiście to problem przede wszystkim dla uczniów z zagranicy. Z jednym z nich rozmawiał reporter RMF FM Krzysztof Kot. Mieszka w Chmielnickim na Ukrainie. To 8 godzin podróży w jedną stronę, ale też spory wydatek. 400 złotych - tyle, co miesiąc w bursie w Lublinie - mówi Rostislav, który nie będzie w stanie przyjechać potwierdzić pobytu.

Trzeba dla nich stworzyć jakąś furtkę. Może nawet półlegalną, ale trzeba - mówi Jerzy Solan, dyrektor bursy nr 8. Podobnego zdania są szefowie innych lubelskich placówek.

Innym problemem są natomiast wizy. Nie wszyscy uczniowie, chociażby z Uzbekistanu, mają karty Polaka. Wizy dostają na rok szkolny od września do czerwca. Więc nawet gdyby chcieli potwierdzić pobyt, zwyczajnie do Polski nie będą mogli wjechać.

(MRod)