Strażacy podali wstępne przyczyny pożaru cystern na stacji w Białymstoku. Do wypadku doszło podczas mijania się dwóch składów. Jeden z wagonów wiozących złom do huty zahaczył o lokomotywę składu z cysternami. Ogromny pożar udało się ugasić po ponad pięciu godzinach. W wypadku lekko ranna została jedna osoba.

Na miejscu wypadku wciąż pracuje ponad 100 strażaków, którzy usuwają chemikalia, czyli ten olej napędowy, który nie wypalił się w trakcie pożaru. Akcja może potrwać co najmniej kilka godzin.

Część z cystern z łatwopalnymi materiałami zostało poważnie uszkodzonych. Strażacy schładzają je. Następnie olej i inne substancje zostaną przepompowane do nowych zbiorników - informuje reporter RMF FM Mateusz Wróbel. Na razie nie wiadomo, jak bardzo zostało skażone środowisko. Z uszkodzonych cystern wylało się bowiem bardzo dużo oleju. Następnie trzeba będzie odholować wrak lokomotywy.

Wciąż nie wiadomo kto zawinił, ale strażacy mają już wstępny scenariusz jak doszło do wypadku. Pociąg z cysternami jechał w stronę Białegostoku i mijał się z pociągiem jadącym w stronę Warszawy. Pociągi jechały po dwóch różnych torach, ale mimo to jeden zahaczył o drugi i wykoleił cysternę, co doprowadziło do pożaru. Widać zahaczenie przez wagon ostatni, czy przedostatni składu, który jechał w kierunku Warszawy - powiedział komendant podlaskich strażaków Jan Gratkowski.

Trwa szacowanie strat. Nie wiadomo też, kiedy zostanie przywrócony normalny ruch pociągów.

W składzie pociągu przewożącego różne substancje ropopochodne, m.in. benzynę i olej napędowy, były 32 cysterny. Trzynaście z nich udało się odciągnąć na bezpieczną odległość od miejsca pożaru. Dwie wykoleiły się, a siedemnaście kolejnych zapaliło się. Dwie z nich wybuchły. Straty materialne nie są na razie znane.

Akcja gaśnicza była bardzo trudna, bo w każdej chwili było realne zagrożenie wybuchem - podkreślają strażacy. Na miejscu pożaru wciąż jest ok. 40 różnych pojazdów gaśniczych, strażacy nie tylko z województwa podlaskiego, ale i sąsiednich. Z Lubelszczyzny - jak informuje nasz dziennikarz Krzysztof Kot - na miejsce jedzie 17 wozów i 53 strażaków.

Zobacz film zrobiony przez dziennikarzy "Kuriera Porannego", zamieszczony w serwisie poranny.pl i YouTube.