Czy gospodarce grozi "ręczne sterowanie" przez administrację centralną? Polskie środowiska gospodarcze dostrzegają takie zagrożenie w rządowej nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. W projekcie znalazły się m.in. propozycje ograniczające gospodarczą wolność rynku mediów.

Zgodnie z nowelizacją, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (autorka noweli) decydowałaby o strukturze właścicielskiej stacji TV i radiowych. Jeśli udziałowiec takiej firmy sprzeda drugiemu choćby 1 % udziałów, koncesja stacji straci ważność. Taki zapis oznacza przejęcie pełnej kontroli KRRIT nad nadawcą i oburza wielu gospodarczych ekspertów. ”Nie widzę najmniejszego powodu, by jakiś politruk decydował o tym, czy ja mam kupić akcję jakiejś spółki, która działa na rynku medialnym, czy też mi tego zrobić nie wolno” – mówi RMF Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha.

Co więcej, od decyzji urzędników i polityków byłoby także uzależnione wejście akcji jakiejś stacji na Giełdę Papierów Wartościowych. „To nie do zaakceptowania” – komentuje Gwiazdowski. Zdaniem dyrektora federalnego Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lecha Pilawskiego pokusa pełnej kontroli nad prywatnymi spółkami medialnymi może zagrozić także innym branżom np. telekomunikacyjnej czy paliwowej. „W Polsce jest – niestety – wiecznie żywy Lenin, bo wiecznie żywa jest leninowska zasada prymatu polityki nad ekonomią” – uważa Pilawski. Pierwsze czytanie ustawy w Sejmie już jutro rano.

Pomysły KRRiT - zaakceptowane przez rząd - oprotestowały największe polskie firmy medialne. Według nich, jest on sprzeczny z konstytucyjną zasadą wolności gospodarczej i uniemożliwia ich rozwój. Nadawcy twierdzą, że po integracji Polski z UE – gdy znikną bariery dla zachodnich inwestorów w telewizji i radiu – polskie stacje staną się łatwym łupem wielkich światowych gigantów medialnych.

foto RMF

17:40