Połowa więźniów skazanych za groźne przestępstwa - morderców i pedofilów - po wyjściu z więzienia znowu je popełnia – taka jest rzeczywistość w Polsce. Najwyższa Izba Kontroli rozpoczęła kontrolę procesu resocjalizacji więźniów z długimi wyrokami.

Eksperci zwracają uwagę na problemy już na etapie procesu w sądzie. Skazani pedofile czy mordercy trafiają do więzienia z opinią biegłych psychiatrów i psychologów. Te opinie jednak nie są takie, jak być powinny - twierdzi szef NIK-u Krzysztof Kwiatkowski.

Osoba, które je przygotowuje, w systemie, który dzisiaj funkcjonuje, jest wybierana wyłącznie pod kryterium ceny i szybkości przygotowania opinii - wyjaśnia.

Jak dodaje prezes NIK, taka opinia jest już w więzieniu podstawą do rozpoczęcia terapii. Jeśli jest pobieżnie przygotowana, to więźniowie nie trafiają na odpowiednie zajęcia terapeutyczne, a co za tym idzie, wypadają poza system właściwej resocjalizacji.

Zdaniem ekspertów, problemem resocjalizacji więźniów z długimi wyrokami w Polsce jest słaba kadra terapeutów oraz brak wsparcia po wyjściu na wolność. Większe środki na pewno poprawiłyby jakość terapii w samych więzieniach.

Prawdziwy problem jednak, zdaniem profesora Zbigniewa Izdebskiego, zaczyna się, gdy taki więzień, przykładowo pedofil, wychodzi na wolność.

My go z pedofilii nie wyleczymy. My możemy jemu tylko pomóc, jak on ma żyć, mimo że jest pedofilem - wyjaśnia seksuolog.

A do tego potrzebne są leki na obniżenie popędu seksualnego, które nie są refundowane, a także kontynuacja terapii - co w praktyce nie istnieje. Eksperci zwracają tu uwagę na brak współpracy między resortami sprawiedliwości i zdrowia.

(j.)