Jesteśmy otyli i mało aktywni. Rośnie liczba młodych kobiet sięgających po papierosa, a coraz więcej par nie może mieć dzieci - to najważniejsze wnioski najnowszego raportu Głównego Urzędu Statystycznego o zdrowiu Polaków. "Przestaliśmy doganiać kraje Europy Zachodniej pod względem długości życia. To jest bardzo niepokojący sygnał. Może okazać, że sytuacja wręcz się zacznie pogarszać" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztof Jakóbik, dyrektor Urzędu Statystycznego w Krakowie.

Wyniki badania GUS wskazują, że zbyt dużą wagę ciała miało w ubiegłym roku aż 54 proc. dorosłych Polaków [64 proc. mężczyzn i 46 proc. kobiet]. Te dane mogą martwić również wtedy, gdy popatrzymy na całą Europę: Polska zajmuje 7 miejsce w europejskim rankingu występowania nadwagi u dorosłych.

Z raportu wynika, że Polacy żyją około 72 lat, a Polki nawet pond 80 lat. Średnia wieku w naszym kraju rośnie, ale nie tak dynamicznie jak w innych krajach UE. Powodem tej sytuacji jest niezdrowy styl życia Polaków.

GUS podaje, że w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. Powodów tego zjawiska jest wiele. Młode pokolenie to ludzie, którym medycyna i farmakologia pomagały od najmłodszych lat i z czasem doprowadziły zmian, które objawiają się nawet niepłodnością. Coraz więcej kobiet pali papierosy, a to także może mieć negatywne skutki w przyszłości.  Wszystko to sprawia, że nawet co 5 para w naszym kraju może mieć problemy z posiadaniem potomstwa.

"Statystyki są bardzo niepokojące"

Maciej Grzyb: Co ludzi powstrzymuje przed tym, żeby darować komuś organy?

Krzysztof Jakóbik, dyrektor Urzędu Statystycznego w Krakowie: Niestety, statystki pokazują, że pomimo możliwości technicznych w Polsce niestety brakuje dawców. Zróżnicowanie, jeśli chodzi o liczbę potencjalnych dawców w różnych województwach Polski jest naprawdę duże - nawet dziesięciokrotne.

Co nas powstrzymuje?

Na to pytanie ciężko odpowiedzieć. W badania Polacy deklarują się, że wiedzą, na czym to polega. Wiedzą, jakie są możliwości, jakie są konsekwencje, jakie są korzyści, a mimo tego w praktyce, kiedy dochodzi do konkretnego przypadku, to najczęściej rodzina blokuje możliwość pobrania organów do przeszczepu.

To można w jakiś sposób wytłumaczyć?

Myślę, że są to pewne uprzedzenia o charakterze mentalnym. Ludzie mają przekonanie, że nie należy naruszać integracji duszy i ciała tej zmarłej osoby. Zwłaszcza, jeśli dotyczy to osoby młodej.

To dotyczy, jak pan powiedział, na przykład Małopolski, bo w Zachodniopomorskim ten odsetek jest mniejszy.

Tutaj obserwujemy bardzo ciekawą zależność. Przy zachodniej granicy Polski- województwo Zachodniopomorskie, Lubuskie, Wielkopolskie- liczba potencjalnych dawców jest stosunkowo największa. Niestety, najgorsza sytuacja po tym względem jest w Małopolsce czy na Podkarpaciu.

Niebezpiecznie zwiększa się liczba par, które nie mogą mieć dzieci. To wynika z choroby czy z czegoś innego?

Nawet co piąta para w Polsce może mieć problemy z posiadaniem potomstwa, które są wynikiem problemów zdrowotnych, takich stricte biologicznych. W związku z tym dyskusje dotyczące in vitro czy leczenia niepłodności naprawdę mają duże znaczenie, nawet w kontekście ekonomicznym - te dzieci są pokoleniem, które będzie decydowało o przyszłości demograficznej i gospodarczej Polski. Ten problem zdrowotny rzeczywiście jest poważny. Wydaje mi się, że w opinii publicznej i w działaniach za mało przykłada się do niego wagi.

Czy to oznacza, że młode pokolenie cierpi na więcej dolegliwości niż osoby, które w tej chwili mają 40- 50 lat?

Osłabienie genetyczne następuje w związku z postępem medycyny. W poprzednim pokoleniu udało się uratować wiele dzieci, które teraz swoje skumulowane problemy zdrowotne przekazują potomstwu, Paradoksalnie ten postęp wywołuje pogorszenie stanu zdrowia ludności. Poza tym pewnie można za to też winić zmiany o charakterze społecznym, czyli stres i zmiany stylu życia Polaków. Jeśli chodzi o istotny czynnik - nie zdrowotny, ale taki, który wpływa na tę sytuację płodności par - to jest dysproporcja w liczbie kobiet i mężczyzn między miastem i wsią. Obserwujemy, przez dobre kilka lat, emigrację młodych kobiet ze wsi do miast.  W efekcie jest bardzo duża dysproporcja. Młode kobiety chcą mieszkać w mieście. W efekcie tego niewspółmiernie wzrasta liczba kobiet. Dochodzi nawet do 115-120 kobiet na 100 mężczyzn. Z kolei na wsi są sami kawalerowie, którzy nie mogą znaleźć żony.

Słabiej jest także ze zdrowiem psychicznym, szczególnie młodych ludzi. Z czego to wynika?

Bardzo młodzi Polacy ciągle często sięgają po alkohol czy po papierosy, narkotyki. Te statystyki są bardzo niepokojące. Szczególnie w odniesieniu do młodzieży. To oczywiście będzie później odbijało się na ich dalszym zdrowiu, dalszym życiu.

Skąd ten pęd do narkotyków, do używek?

Trudno powiedzieć, czy to jest związane z tym, że rodzice, którzy są dość mocno zapracowani, mniej czasu poświęcają dzieciom. Dzieci szukają różnych surogatów. Szczególnie niepokojąca jest kolejna dysproporcja - więcej młodych dziewcząt pali niż chłopców. Ta proporcja się zmieniła kilka lat temu. Te młode kobiety za chwilę mają być matkami. Jeśli one dużo palą, to szkody w zdrowiu będą miały podwójnie negatywne konsekwencje. To oczywiście za chwilę będzie miało wpływ nie tylko na jakość życia, ale też i czas trwania tego życia. Do tej pory Polska doganiała pod tym względem kraje Europy Zachodniej, ale niestety w ostatnich latach to wydłużanie się oczekiwanego czasu trwania życia Polaków się trochę zwolniło. Przestaliśmy doganiać te kraje Europy Zachodniej. To jest bardzo niepokojący sygnał. Jeśli się coś odwróci, to się może okazać, że sytuacja wręcz się zacznie pogarszać. 

Co ma na to wpływ?

Myślę, że to jest, z jednej strony styl życia, nawet sposób odżywiania się. Niska aktywność i szybkie żywienie się powoduje, że ludzie stają się otyli, a to się wiąże z problemami natury kardiologicznej. Bardzo możliwe, że to odbija się także na zwiększonej liczbie zachorowań na nowotwory. To, niestety, pogarsza te statystki przeżyć.

A dlaczego stajemy się bardziej otyli, jemy więcej?

Myślę, że tak. To z kolei związane jest ze zmianą poziomu życia. W tej chwili możemy sobie na to pozwolić. Po drugie, z pewnością, spożywamy więcej produktów wysoko przetworzonych, a nie przygotowywanych w domu. Jeszcze jest ciągle niska świadomość społeczna do tego, że należy jeść warzywa, jarzyny, odżywiać się racjonalnie, zdrowiej. Dysponujemy samochodem czy innymi środkami transportu, co obniża nawet tą jedną ilość ruchu, która jest każdemu potrzebna.