Znany czeczeński bloger przebywający w Polsce poinformował o nieudanym zamachu na jego życie. Napastnik włamał się do jego mieszkania i zaatakował go młotkiem.

Tumso Abdurachmanow opublikował film na YouTube, na którym widać go stojącego nad leżącym, zakrwawionym mężczyzną. Kto cię nasłał? Skąd przyszedłeś? - pytał bloger. Czeczen następnie opowiedział, że w nocy włamał się do niego napastnik z młotkiem. Bloger jednak w porę obudził się i obezwładnił agresora. 

Mężczyzna leżący na ziemi mówi następnie, że nazywa się Rusłan i przyjechał "z Moskwy". Mają moją matkę - dodaje. 

Szwedzka grupa Vayfond, zajmująca się prawami człowieka w Czeczenii, określiła napaść jako próbę zabójstwa. Brat Abdurachmanowa powiedział, że Tumso wcześniej dostawał liczne groźby. 

Polska policja na razie nie potwierdza zdarzenia. Rzecznik prasowy KGP Mariusz Ciarka w rozmowie z Onetem powiedział, że służby weryfikują informacje podawane przez zagraniczne media.

Zamach potwierdził jednak adwokat Czeczena Andrzej J. Reichelt. Z uwagi na jego bezpieczeństwo nie chcę mówić o szczegółach, ale jest podejrzenie, że to była próba pozbawienia go życia na tle politycznym - mówi mecenas w rozmowie z Onetem. 

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził jedynie, że rząd "nie uważa incydentu za istotny dla Rosji". 

Tumso Abdurachmanow to znany działacz czeczeński i krytyk reżimu Ramzana Kadyrowa. Czeczenię opuścił w 2015 roku. Początkowo pojechał do Gruzji, gdzie odmówiono mu azylu. Od 2017 roku przebywa w Polsce. Władze nie chcą jemu i jego rodzinie przyznać statusu uchodźcy. 

To już kolejny atak na przeciwnika reżimu Ramzana Kadyrowa. W sierpniu 2019 roku działacz Zelimchan Changoszwili został zastrzelony w centrum Berlina. Według dziennikarzy śledczych, jego mordercą był Wadim Krasikow, członek rosyjskich służb specjalnych.

Ramzan Kadyrow twardą ręką rządzi kaukaską republiką od kiedy jego ojciec Achmat zginął w ataku bombowym w Groznym w 2004 roku. Jest uważany za bliskiego sojusznika Kremla. Administracja rosyjska wielokrotnie wychwalała go za przywrócenie stabilności w regionie i za walkę z "ekstremistami". Działacze zajmujący się prawami człowieka oskarżają reżim Kadyrowa o zlecanie morderstw i porwań dysydentów, a także o tworzenie obozów koncentracyjnych dla homoseksualistów.