Wojna w Bytomskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Mieszkańcy chcą odwołania rady nadzorczej i zarządu. Powód? Gigantyczne rachunki za ogrzewanie i absurdalne rozliczenia za inne opłaty. By osiągnąć swój cel powołali nieformalne stowarzyszenie i wynajęli kancelarię prawną.

Przede wszystkim chodzi o opłaty za centralne. Według stawek naliczonych przez bytomską spółdzielnię, ogrzanie 40-metrowego mieszkania, w sezonie kosztuje średnio ponad 3 tys. złotych. To jest kwota wzięta z księżyca. Za 3 tysiące złotych można ogrzać mieszkanie w granicach 100 metrów kwadratowych - narzekają mieszkańcy.

Bulwersują także opłaty pobierane za windy i śmieci. Naliczane są nie od osoby, a od metra kwadratowego. Pan mieszkając w mieszkaniu 70 metrów kwadratowych płaci za wywóz śmieci więcej, niż 7-osobowa rodzina mieszkająca w kawalerce - mówią.

Pod wnioskiem o zwołanie walnego zgromadzenia, które będzie pierwszym krokiem do odwołania zarządu i rady nadzorczej podpisało się ponad 2,5 tys. Osób. To blisko jedna trzecia wszystkich spółdzielców. Prezes spółdzielni twierdzi, że wszystkie opłaty naliczane są zgodne z prawem. Mieszkańcom w wielu kwestiach zarzuca mówienie nieprawdy, a rachunki za ogrzewanie rzędu kilku tys. złotych to wina samych lokatorów. To wynika z zużycia ciepła. Ja się nie boję weryfikacji, pod warunkiem, że będzie ona sprawiedliwa- mówi prezes fundacji.

Przyznaje jednak, że ich polityka informacyjna, która doprowadziła do pogłębienia konfliktu, była zła. Na zmiany może być już jednak za późno, bo mieszkańcy z obecnym prezesem nie chcą już rozmawiać. Trafiamy na ścianę arogancji, trafiamy na opór - mówią rozgoryczeni.

Wniosek o zwołanie walnego zgromadzenia ma zostać rozpatrzony przez zarząd w ciągu miesiąca. Mieszkańcy ostrzegają, że jeśli nie uda im się odwołać władz spółdzielni, skierują sprawę do prokuratury.

Takie ulotki rozwieszono na całym osiedlu

Wniosek o walne zgromadzenie

Specjalna strona internetowa mieszkańców