Są oficjalne wyniki sekcji zwłok młodego mężczyzny, który ponad dwa tygodnie temu zgłosił się na oddział ratunkowy szpitala w Rybniku, a niedługo potem zmarł. Dokumenty w tej sprawie dostała już prokuratura regionalna w Katowicach. Zdaniem specjalistów przyczyną śmierci pacjenta była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.

Są oficjalne wyniki sekcji zwłok młodego mężczyzny, który ponad dwa tygodnie temu zgłosił się na oddział ratunkowy szpitala w Rybniku, a niedługo potem zmarł. Dokumenty w tej sprawie dostała już prokuratura regionalna w Katowicach. Zdaniem specjalistów przyczyną śmierci pacjenta była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.
Zdj. ilustracyjne /Paweł Pawłowski /RMF FM

Prokuratura zleciła w tej sprawie dodatkowe badania. Choć znamy już bezpośrednią przyczynę śmierci, to nadal nie wiadomo jednak, co ową niewydolność spowodowało. Dlatego trzeba jeszcze teraz poczekać na wyniki badań krwi oraz badań toksykologicznych i histopatologicznych.

Niewykluczone, że - jak usłyszał dziś od prokuratura reporter RMF FM - wyniki badań mogą być znane w połowie miesiąca. Od tego zależeć będzie dalszy tok śledztwa, które na razie prowadzone jest w sprawie ewentualnego błędu lekarskiego. Sugerują to m.in. już przesłuchani przez prokuraturę bliscy zmarłego.

Szpital od początku odpiera zarzuty. Wiadomo też, że mężczyzna aktywnie uprawiał sport, a do lekarza miał zgłosić się zaraz po treningu.

32-letni Dawid R. zmarł pod koniec stycznia, nieopodal szpitala w Rybniku. Jak relacjonował w styczniu rzecznik rybnickiego szpitala Michał Sieroń, mężczyzna zgłosił się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego "z bólem gardła i infekcją górnych dróg oddechowych". Został przyjęty przez internistę, który zbadał go - zgodnie z procedurami - i zlecił dodatkowe badanie EKG ze względu na sezon grypowy i możliwe powikłania pogrypowe.

Rzecznik szpitala zaznaczył, że pacjent nie wykazywał problemów kardiologicznych ani innych niepokojących sygnałów wskazujących na potrzebę hospitalizacji; dlatego został pouczony, dostał receptę oraz wypis i ok. godz. 20.15 samodzielnie opuścił szpital.

Mężczyzna nie dotarł jednak do domu. Po pewnym czasie jego bliscy zaczęli więc go szukać i - jak wynika z ich relacji dla lokalnych mediów - to oni znaleźli go na ścieżce nieopodal szpitala i wezwali karetkę, która dotarła na miejsce ok. godz. 23.40.

Według przedstawicieli rybnickiego szpitala pacjenta znaleziono na "dzikiej ścieżce", skrócie do pobliskiego osiedla. Mężczyzna był nieprzytomny i mocno wychłodzony. Mimo 50-minutowej akcji reanimacyjnej nie udało się go uratować.

(mpw)