Przy niemal pustej sejmowej sali Ryszard Kalisz przestawiał sprawozdanie z prac komisji śledczej badającej okoliczności Barbary Blidy. To wystąpienie trwało ponad dwie i pół godziny. Potem przemawiali przedstawiciele klubów. Głównym wnioskiem raportu jest postawienie przed Trybunałem Stanu byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego i byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

Sala sejmowa świeci pustkami. Koło godz. 15 było tam niewiele ponad 20 osób, wcześniej - tylko 13. Kalisz monotonnym głosem czytał ustalenia komisji. Nie ożywił się nawet gdy dotarł do wniosków dotyczących Kaczyńskiego i Ziobry. Popełnił delikt konstytucyjny i popełnił delikt ustawowy. Powinien ponieść odpowiedzialność konstytucyjną przed Trybunałem Stanu, odpowiedzialność karną za to, że popełnił przestępstwo w artykule 231.

Kalisza poza salą słuchał jednak Zbigniew Ziobro, jeszcze w trakcie prezentacji raportu starał się obnażyć intencje autora tego dokumentu. Pan Kalisz walczył o jedynkę na liście SLD, chciał przypodobać się swoim kolegom i koleżankom z partii, stąd popełnił tego rodzaju pseudodzieło oparte na manipulacjach i fałszywym oskarżeniu ludzi - mówił.

Być może sala plenarna ożywi się podczas dyskusji, o ile będzie komu dyskutować.

Strzelała osoba trzecia?

Zastanawiający jest sposób oddania strzału. Jak wynika z badań został on oddany pod bardzo nietypowym kątem, co może sugerować udział osoby trzeciej w zdarzeniu. Zastanawia również sposób i kierunek upadku ciała, gdyż analizując zeznania funkcjonariuszy ABW i dokumenty z oględzin można dojść do wniosku, że Blida upadając dokonała półobrót, co wydaje się mało prawdopodobne- mówił Kalisz.

Raport komisji formułuje m.in. hipotezę, że Blida po wkroczeniu ABW do jej domu prawdopodobnie nie chciała popełnić samobójstwa, lecz jedynie zakładała możliwość okaleczenia. Niewykluczona jest także - jak zaznaczono - szamotanina między Blidą a agentką ABW odprowadzającą ją do łazienki, gdy ta ostatnia zobaczyła broń w rękach Blidy i "próbowała ją powstrzymać".

Kalisz wskazał ponadto, że w okresie badanym przez komisję prokuratorzy stali na czele innych pozaprokuratorskich organów władzy. Wielokrotnie o tym mówiłem, że mieliśmy rządy prokuratorów, bo zarówno na czele MSWiA, policji i ABW stali byli prokuratorzy- mówił. Dodał, że większość tych prokuratorów wywodziła się z prokuratury katowickiej - stanowili oni jednorodną grupę podejmującą decyzje o wolności i prawach człowieka". "Tego rodzaju zjawisko dla funkcjonowania państwa było bardzo niebezpieczne - dodał przewodniczący komisji.

W raporcie postuluje się, by wyeliminować w przyszłości sytuacje, gdy na czele policji i służb specjalnych stoją prokuratorzy i to wskazywani przez jedną osobę - dysponenta politycznego. Szef komisji uznał, że taka sytuacja zaistniała w 2006 r., gdy Jarosław Kaczyński powołał ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę na szefa Międzyresortowego Zespołu ds. Zwalczania Przestępczości Kryminalnej.