Warszawski ogród zoologiczny musi chronić zwierzęta przed wyginięciem i... zwiedzającymi. Podrzucają oni zwierzętom ciastka z gwoździami i żyletkami, kradną żółwie, a nawet szczotki z WC - informuje "Życie Warszawy".

W ciągu ostatniego weekendu 10 tys. chętnych pragnęło zobaczyć prawie 5 tys. zwierząt. Większość zwiedzających szturmuje najnowszy pawilon zoo - hipopotamiarnię, w której znajduje się rekinarium. Personel sprzątający każdego poranka dwie godziny czyści pawilon po zwiedzających. W basenie u hipopotamów ląduje wszystko, z czym zwiedzający przychodzą do zoo: ciastka, kanapki, czapki, patyki, monety. A wszystko, czego nie podadzą opiekunowie zwierząt, stanowi dla ich podopiecznych śmiertelne zagrożenie.

Wandale kradną wszystko, co nie jest na stałe przytwierdzone do ściany, a najwięcej szczotek z WC. Ponadto giną rolki papieru toaletowego, kostki zapachowe i suszarki do rąk. Z budowy słoniarni zginęła nawet gruszka od betoniarki, złodzieje przerzucili ją przez płot. A kamera przy pawilonie z gorylami nagrała, jak jeden gość odkręcił i ukradł pojemnik z karmą dla ryb.

Lista grzechów wobec zwierząt jest długa: ciastka naszpikowane gwoździami i podrzucone na wybieg kopytnych, smakołyki z żyletkami, opakowania z popcornem u niedźwiedzi brunatnych, torebki z cukierkami u szympansów. Z sadzawki przed herpetarium znikają żółwie czerwonolice.