140 lekarzy z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie, czyli połowa załogi, chce odejść z pracy i już złożyło wypowiedzenia. Medycy twierdzą, że sprzęt w szpitalu jest przestarzały i często się psuje.

Obecnie nie działa jeden z dwóch tomografów. Kilka miesięcy temu niemal jednocześnie zepsuły się dwa urządzenia do leczenia chorych na raka. Lekarzom chodzi również o drobniejszy sprzęt: pompy, respiratory czy defibrylatory.

Dyrektor szpitala Jarosław Madowicz przyznaje, że sprzęt jest stary. Niektóre urządzenia mają po kilka, kilkanaście lat. Wszystkiego na raz jednak nie można wymienić - mówi Madowicz.

Poza tym - według niego - konieczna jest lepsza komunikacja z lekarzami na temat potrzebnych im urządzeń. Procedury przetargowe są zwykle rozciągnięte w czasie i szefowie oddziałów powinni z wyprzedzeniem zgłaszać, co jest im potrzebne. Mamy wsparcie urzędu marszałkowskiego, również to finansowe - podkreśla dyrektor.

Czarny scenariusz zakłada, że od nowego roku lekarska obsada zmniejszy się o połowę. Najgorzej może być na neurochirurgii i gastroenterologii, bo tam wypowiedzenia złożyli wszyscy lekarze - mówi Madowicz. Liczy jednak, że część osób wycofa wypowiedzenia. Szuka też nowych specjalistów i negocjuje ze zbuntowaną załogą. Kolejne rozmowy mają się odbyć w ciągu dwóch tygodni.

"Nie miałem żadnych sygnałów w tej sprawie"

Jestem zaskoczony protestem lekarzy. Nie miałem żadnych sygnałów dotyczących braków sprzętowych - powiedział RMF FM Mariusz Kleszczewski, wicemarszałek województwa śląskiego, odpowiedzialny za służbę zdrowia. Według Kleszczewskiego rzeczywiste powody złożenia wypowiedzeń przez 140 lekarzy mogą być inne, np. personalne. Dyrektor Jarosław Madowicz przyznał w rozmowie z RMF FM, że protestująca grupa lekarzy rzeczywiście ma zastrzeżenia do pracy zastępców dyrektora.