Areną krwawych zamieszek stała się znowu Wenezuela. W 50. dniu strajku generalnego doszło do konfrontacji przeciwników i zwolenników prezydenta Hugo Chaveza koło Caracas. Zginęła jedna osoba, a 25 zostało rannych. Zwolennicy Chaveza obrzucili butelkami i kamieniami uczestników opozycyjnego marszu, musiała interweniować policja.

W Wenezueli od kilku dni przebywa były prezydent USA i laureat pokojowej Nagrody Nobla Jimmy Carter. Próbuje on rozmawiaź zarówno z prezydentem jak i z jego przeciwnikami o pokojowym rozwiązaniu konfliktu: Myślę, że zawsze jest nadzieja na rozwiązanie problemu i mam nadzieje, że tak się stanie już niedługo - mówił Carter.

Wenezuelska opozycja domaga się rozpisania referendum, które zdecydowałoby o pozostaniu bądź rezygnacji Hugo Chaveza z urzędu prezydenta. Opozycjoniści zarzucają Chavezowi, że swoją polityką prowadzi kraj do katastrofy gospodarczej. Chavez powiedział, iż referendum może się odbyć, ale dopiero w sierpniu a nie - jak domagają się jego przeciwnicy - 2 lutego. Trwający 50 dni strajk kompletnie sparaliżował Wenezuelę: brakuje paliw płynnych i żywności, nie mówiąc już o spadku wydobycia ropy.

05:10