Co drugi policyjny emeryt jest inwalidą - donosi "Rzeczpospolita". Dziennik zastanawia się, czy to efekt wyniszczającej pracy czy sposób na wyższą emeryturę. Orzeczenie o grupie inwalidzkiej podnosi bowiem świadczenie aż o 15 procent.

Z danych zebranych przez "Rzeczpospolitą" w resortach mundurowych wynika, że połowa emerytów w służbach ma też prawo do renty inwalidzkiej - aż 74 tysiące ma orzeczoną niepełnosprawność. Około 40 tysięcy z nich to policjanci.

Nie wypłaca się obu świadczeń naraz - trzeba wybrać, czy bierze się rentę czy emeryturę. Ale orzeczenie o grupie inwalidzkiej podnosi procentowo emeryturę aż o 15 procent, nawet w przypadku III grupy inwalidzkiej, a więc lekkiej niepełnosprawności.

Funkcjonariuszowi, który jest w służbie na przykład 24 lata, renta daje dodatkowo liczone aż sześć lat pracy. W przypadku jednego z policyjnych radców oznacza to więcej aż o 600 złotych.

Mundurowi "emeryto-renciści" coraz drożsi

Ile kosztują państwo "emeryto-renciści"? Co roku ta kwota rośnie o ok. 30 mln zł w stosunku do roku poprzedniego - mówi Artur Wdowczyk, dyrektor Zakładu Emerytalno-Rentowego MSW.

Policjanci twierdzą, że niepełnosprawność jest efektem wyniszczającej pracy. Tak duża liczba policjantów rencistów wynika z uciążliwości służby. Lekarz orzecznik nikomu nie przyzna grupy inwalidzkiej na wyrost. Gdy ktoś jest w policji przez 20 lat, to ma różne schorzenia - mówi Andrzej Szary, przewodniczący wielkopolskiego NSZZ Policjantów.

Dominika Potkańska, analityk z Instytutu Spraw Publicznych, przyznaje, że statystyki są alarmujące. Trzeba sprawdzić, co jest tego przyczyną: czy mamy do czynienia z zabójczą profesją policjanta czy nadwyrężaniem dziurawego systemu. Policjanci mają żal, że przypina się im łatkę symulantów - przyznaje.

MSW zna problem i szykuje się do zmian. Chce m.in. zlikwidować III grupę inwalidzką i całkowicie znieść przepis podwyższający emeryturę dzięki rencie.

(mal)