Na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata i grzywnę w wysokości 2250 zł skazał w piątek sąd Okręgowy w Lublinie obywatela Gruzji - Iraklego G., którego uznał winnym prania brudnych pieniędzy. Chodzi o blisko 30 tys. dolarów pochodzących z przestępstwa dokonanego na szkodę firmy na Filipinach. Irakli G. ma też zapłacić niespełna 2 tys. zł kosztów i wydatków sądowych.

Na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata i grzywnę w wysokości 2250 zł skazał w piątek sąd Okręgowy w Lublinie obywatela Gruzji - Iraklego G., którego uznał winnym prania brudnych pieniędzy. Chodzi o blisko 30 tys. dolarów pochodzących z przestępstwa dokonanego na szkodę firmy na Filipinach. Irakli G. ma też zapłacić niespełna 2 tys. zł kosztów i wydatków sądowych.
zdjęcie ilustracyjne /PAP/Photoshot /PAP

Polska prokuratura zajęła się tą sprawą na skutek wniosku o pomoc prawną skierowanego przez wymiar sprawiedliwości na Filipinach. Doszło tam w ubiegłym roku do oszustwa na szkodę firmy zajmującej się świadczeniem usług sprzątania na dużą skalę. Firma ta zamówiła u swojego kontrahenta środki czystości na kwotę około 50 tys. dolarów. Zamówienie wystosowane było drogą mailową. Przestępcy podszyli się pod dostawcę i wskazali inne rachunki bankowe, na które w kilku transzach przelana została należność.

Doszło do tzw. kradzieży tożsamości. Pokrzywdzonej firmie wskazane zostały inne rachunki bankowe, na które dokonany zostały przelewy. Część pieniędzy trafiła na rachunek w banku w Białej Podlaskiej - powiedział sędzia Jarosław Kowalski.

Jak się okazało rachunek w Białej Podlaskiej (Lubelskie) otworzył kilka miesięcy wcześniej obywatel Gruzji, Irakli G. W kwietniu i maju ubiegłego roku na jego konto wpłynęły trzy przelewy na łączną kwotę prawie 30 tys. dolarów. Mężczyzna natychmiast podjął pieniądze z banku. Sąd uznał, że miał na celu ich ukrycie i utrudnienie stwierdzenia przestępczego pochodzenia.

Oskarżony nie przyznał się do winy. Utrzymywał, że pieniądze miały pochodzić od obywatelki Białorusi, z którą zamierzał otworzyć restaurację w Polsce. Sąd nie dał wiary tym wyjaśnieniom.

Z historii rachunku wynika, że wiedział o nadejściu przelewów, bo wypłacał pieniądze niezwłocznie po tym, gdy znalazły się na jego rachunku. Pieniądze pochodziły z firmy mającej siedzibę na Filipinach - zaznaczył sędzia Kowalski.

Irakli G. nie uczestniczył w rozprawie. Jego wspólnicy nie zostali ustaleni.

Wyrok nie jest prawomocny.

APA