Dzisiaj obchodzimy Dzień Praw Zwierząt. To okazja, by zwrócić szczególną uwagę na kwestie właściwej opieki na nimi i reakcji, kiedy dzieje im się krzywda.

22 maja w Polsce obchodzony jest Dzień Praw Zwierząt. To na pamiątkę wejścia w życie ustawy o ochronie zwierząt z 1997 roku, w której znalazł się zapis, że "zwierzę nie jest rzeczą". W tym dniu warto przypominać, że zwierzęta mają swoje prawa, które niestety nie zawsze są przestrzegane. Tylko w tym roku na Warmii i Mazurach policjanci dwunastu osobom przedstawili zarzuty dotyczące zabicia, czy znęcania się nad zwierzętami. Na początku marca policjanci z Wilcząt przedstawili zarzuty 20-latkowi, który ze szczególnym okrucieństwem znęcał się nad swoim psem. Podejrzany przyznał się także do uśmiercenia kota. Mężczyzna poddał się dobrowolnie karze 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat. Cierpienie psa zakończyło się, bo ktoś zareagował. Czasem jednak tej reakcji brak.

Interwencji jest sporo, ale świadomość rośnie

Nasza ustawa o ochronie zwierząt jest dobra, tylko sądy powinny karać osoby, które znęcają się nad zwierzętami - powiedziała naszemu reporterowi Teresa Abramska prezes olsztyńskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Gdyby taki człowiek posiedział kilka miesięcy, to by może mu coś weszło do głowy?  Czy jednak w społeczeństwie rośnie świadomość krzywdzenia zwierząt? Tak, coraz więcej otrzymujemy telefonów, skarg, pism informujących nas o krzywdzie i złym traktowaniu zwierząt. Nawet policja jest już bardziej wyedukowana w tym kierunku, bo kiedyś zdarzało się, że niektórzy funkcjonariusze nie widzieli w tym problemu - odpowiada Abramska.

Teraz w okresie letnim, kiedy rodziny wyjeżdżają na urlop, zamiast oddać zwierzęta pod opieki rodziny albo specjalnego schroniska, wyjeżdżają kilka kilometrów za dom i je porzucają. Traktujmy ich jak członków rodziny - apeluje prezes olsztyńskiego TOZ.

Z dzikiem na ryby, z koniem w samochodzie, w lesie z krokodylem

Sytuacje dotyczące zwierząt, z którymi spotykają się policjanci są często dość nietypowe. W warmińsko-mazurskim Sępopolu 29-latek przyznał, że 20-kilogramowy dzik został złapany, aby po odchowaniu chodzić z nim na ryby. 

Jednym z najdziwniejszych przypadków był koń przewożony w samochodzie osobowym. Patrol wysłany na pętlę autobusową w Olsztynie przy drodze na Szczytno zauważył, że na tylnej kanapie fiata uno leżał 120-kilogramowy źrebak. Zwierzę było mocno wystraszone. Okazało się, że kierowca i jego dwaj znajomi kupili konia pod Warszawą i postanowili przewieźć go do gospodarstwa w gminie Świątki.  

Najbardziej znany jest jednak przypadek z lasu koło Wyżnic w gminie Ostróda. Jeden z mieszkańców znalazł tam martwego krokodyla. Egzotyczne zwierzę leżało 150 metrów od krajowej "siódemki". Był to młody krokodyl, miał 150 centymetrów i ważył ponad 20 kilogramów. Przyczyną śmierci gada było zadławienie się pokarmem. Zagadką pozostało, jak krokodyl trafił do mazurskiego lasu, ale informacja o jego odnalezieniu obiegła świat.

(j.)