Kierowca autobusu, który w sobotę miał wypadek w Warszawie, ze świadka może stać się podejrzanym - ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski. Prokuratorzy podkreślili, że w związku z tym może odmówić składania zeznań. Autobus zjechał z ulicy na skarpę i zsunął się z niej na ruchliwą ulicę. W szpitalach nadal jest 7 osób, w tym troje dzieci i kierowca.

W środku autobusu znajdowały się kamery. Na razie ich zapis jest dla prokuratorów nieprzydatny. Reporter RMF FM Mariusz Piekarski ustalił, że format nagrania odczytują komputery przewoźnika, do którego należy pojazd, czyli firmy PKS Grodzisk Mazowiecki.

By nagranie miało wartość dowodową i biegli mogli sporządzić ekspertyzy trzeba je przetworzyć. Śledztwo ws. wypadku prowadzi warszawska prokuratura. Jeszcze dziś ma poinformować czy autobus, który miał wypadek na Mokotowie, był sprawny.

W sobotę autobus linii 739 zjechał z wiaduktu, uderzył w barierki oddzielające pasy ruchu i zderzył się z inny autem. W autobusie było ok. 40 osób. 32 z nich, w tym ośmioro dzieci, trafiło do szpitala. 16-letni chłopiec doznał urazu kręgosłupa - obrażenia te nie grożą jednak kalectwem.