Jest pierwsza ugoda w sprawie zadośćuczynienia w związku z katastrofą wojskowego samolotu CASA. Ministerstwo Obrony Narodowej porozumiało się z rodziną, która w wypadku pod Mirosławcem straciła bliską osobę. Takie informacje podano na stronie internetowej resortu.

Szczegółów ugody nie podano. Rzecznik MON Janusz Sejmej przypomniał w komunikacie, że resort obrony od kilku tygodni jest gotów do zawarcia takich ugód z rodzinami, które straciły bliskich w wypadku w 23 stycznia 2008 r. pod Mirosławcem.

Posiedzenie sądowe ws. ugód z rodzinami ofiar katastrofy Casy zostało wyznaczone przez Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście na 28 lutego.

Zadośćuczynienie jak dla rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej?

Po spotkaniu w MON 10 lutego w sprawie ugód przedsądowych pełnomocnik poszkodowanych rodzin Sylwester Nowakowski tłumaczył, że sprawa jest skomplikowana, bo odszkodowań domaga się 55 osób. Utrzymywał też, że gdyby przedstawiono im propozycję zadośćuczynienia w takiej wysokości jak rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej (21 stycznia Prokuratoria Generalna w imieniu Skarbu Państwa zaproponowała im po 250 tys. zł zadośćuczynienia), przyjęliby ją.

Strona rządowa kwestionowała, czy w sensie prawnym można tak samo traktować rodziny ofiar pod Mirosławcem i Smoleńskiem. W przypadku katastrofy pod Smoleńskiem podstawą do propozycji zadośćuczynienia za krzywdę niemajątkową związaną ze śmiercią osoby bliskiej jest art. 446 paragraf 4 Kodeksu cywilnego. Przepis ten wszedł w życie w sierpniu 2008 r., tymczasem tragedia w Mirosławcu miała miejsce wcześniej, w styczniu 2008 r., gdy przepis ten jeszcze nie obowiązywał. Dlatego Prokuratoria Generalna podkreślała, że nie może być on stosowany w sprawie katastrofy CASY. Na ten fakt zwracało też uwagę MON.

Samolot CASA C-295M rozbił się 23 stycznia 2008 r. podczas próby lądowania w Mirosławcu (Zachodniopomorskie). W katastrofie zginęło 20 lotników - czteroosobowa załoga i 16 oficerów. Komisja badająca przyczyny katastrofy uznała, że doprowadził do niej splot wielu okoliczności. Eksperci ustalili, że na katastrofę wpływ miał m.in. niewłaściwy dobór załogi i jej niewłaściwa współpraca w kabinie, niekorzystne warunki atmosferyczne na lotnisku, brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza podczas podejść do lądowania i błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy. Po tragedii stanowiska straciło pięciu wojskowych bezpośrednio odpowiedzialnych - w ocenie ministra obrony - za decyzje, które doprowadziły do katastrofy.

Do tej pory w sprawie przedstawiono zarzuty dwóm osobom. Ówczesny dowódca 13. Eskadry z Krakowa ppłk Leszek L. jest podejrzany o nieumyślne niedopełnienie obowiązków ws. katastrofy. Grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Por. Adam B., były kontroler zbliżania i precyzyjnego podejścia w Wojskowym Porcie Lotniczym w Mirosławcu, usłyszał zarzut nieumyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym; grozi mu do dwóch lat więzienia. Śledztwo jeszcze się nie zakończyło.