Po kilkutygodniowej przebudowie pętli tramwajowej przy ulicy Grabiszyńskiej we Wrocławiu, okazało się, że nie mogą tam wjechać tramwaje, bo zahaczają lusterkami o słupy trakcyjne. Podczas pierwszego testu wykonawca twierdził, że postawiony tramwaj był zbyt szeroki, bo miał zbyt duże lusterka. Zdecydowano się przeprowadzić kolejne próby. Na pętlę wjechał tramwaj, który ma mniejszy rozstaw lusterek. Na niewiele się to zdało.

Motorniczy po prostu minął pierwszy słup na tzw. styk, drugi również, ale trzeci go zatrzymał. Zatrzymał go na tyle skutecznie, że bez złożonego lusterka po prostu nie mógł przejechać - przyznał w rozmowie z reporterką RMF FM Barbarą Zielińską, Janusz Krzeszowski z MPK.

Motorniczy nie wyobrażają sobie, by wjeżdżając na pętlę musieli składać lusterka, bo to przypominałoby klimat z filmów Barei. Wykonawca remontu nie ma sobie nić do zarzucenia. Twierdzi, że wszystkie prace przeprowadził zgodnie z planem.

Sytuacja jest poważna, bo radni miejscy żądają zwołania specjalnej sesji rady miejskiej i ukarania odpowiedzialnych za marnowanie publicznych pieniędzy. Kwota nie jest mała, bo chodzi o prawie 10 milionów złotych.