Fiasko rozmów w sprawie sprzedaży piłkarskiego Śląska Wrocław: pakietu większościowego akcji należących do miasta nie przejmie konsorcjum firm, któremu przewodzi Wratislavia Biodiesel SA, reprezentowane przez Grzegorza Ślaka. Klub przez najbliższy rok nadal będzie własnością miasta. Wrocław będzie domagał się kar umownych wynikających z podpisanej umowy. Mowa o blisko 30 milionach złotych.

Procedurę prywatyzacji klubu zakończyliśmy 6 lipca - przyznają urzędnicy. Tego dnia do kupna akcji rekomendowana została firma Grzegorza Ślaka. Dzień później zgodę na sprzedaż akcji wyrazili miejscy radni. Podpisana została umowa. Do dziś nie została ona jednak notarialnie potwierdzona, a na konto miasta nie wpłynęły trzy miliony złotych za akcje klubu.

Po podpisaniu umowy ze strony biznesmena pojawiły się dodatkowe warunki. Chodziło o zapewnienia, że wpływy ze sprzedaży biletów w dniu meczowym będą w stu procentach trafiać na konto klubu, podobnie jak wpływy od sponsora tytularnego. Ostatnią sprawą była kwestia opłaty za dzierżawę stadionu w czasie spotkań. Spółka zarządzająca obiektem wyliczyła koszty na kwotę około dwóch i pół miliona złotych. Biznesmen zgodził się płacić milion złotych. Po tych rozmowach deklarację o dołożeniu pozostałej kwoty złożył prezydent Wrocławia. Pieniądze miały pochodzić z budżetu miasta lub od sponsorów wskazanych przez miasto. Mimo tych zapewnień dalej nie doszło do notarialnego potwierdzenia umowy.

Kwestie sporne miały być zawarte w formie aneksu do umów. Miasto przygotowało takie. Nie spodobały się one biznesmenowi - twierdzą urzędnicy. Oczekiwali oni na propozycję umów od potencjalnego kupca. Takowe nie wpłynęły. 

Koło godziny jedenastej otrzymaliśmy oświadczenie podpisane przez prezesa Ślaka, w którym to oświadczeniu pan prezes pisze, że wciąż się domaga tych trzech rzeczy, że sformułowanie aneksu jest bardzo trudne i wymaga ogromnie dużo czasu, oraz pisze, że nasz aneks nie jest wiążący, bo nie ma zgód korporacyjnych, czyli, że szefowie zarządów podpisali, a nie zostało to zaakceptowane przez rady nadzorcze. Poinformowałem pana Grzegorza Ślaka, że rady nadzorcze potwierdziły dzisiaj, dlatego, że czekaliśmy na te poprawki do aneksu, które miał nadesłać pan prezes Ślak. W wypadku Śląska Wrocław potwierdziła rada nadzorcza i to jest wystarczające. W wypadku Stadionu Wrocław potwierdziła rada nadzorcza i zgromadzenie wspólników. W naszym najgłębszym przekonaniu myśmy spełnili wszystkie oczekiwania wyrażane przez pana prezesa Ślaka, daleko zresztą wykraczające poza procedurę prywatyzacyjną - mówi Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia. 

Miasto zapewnia, że ma podpisaną umowę. Miało dojść jedynie do przelania pieniędzy i potwierdzenia tej umowy w formie notarialnej. 

Przejęcia klubu nie ma będą za to kary umowne. Będą dochodzone te kary umowne od spółki Wratislavia Biodiesel SA w przypadku braku potwierdzenia zawarcia tej umowy. To są roszczenia dotyczące kar umownych do kwoty 30 milionów złotych. Niewątpliwie jeżeli gmina będzie musiała dotować Śląsk to te pieniądze będzie starała się uzyskać od tejże spółki i przypomnę może jeszcze jedną rzecz, te elementy, które były dla pana prezesa Ślaka sporne, dotyczyły bardzo niewielkich kwot i były poza treścią zawartej umowy. Trudno inaczej, jako prawnik mnie interpretować, jako działanie w złej woli - mówi mecenas Jacek Masiota, odpowiedzialny za proces prywatyzacji. 

Miasto wprowadza obecnie plan awaryjny. Do kasy klubu ma być przelana kwota 10 mln złotych. W przyszłości klub miałaby przejąć spółka zarządzająca stadionem. Prezydent Wrocławia zapewnia także, że rozpocznie się teraz szeroka akcja marketingowa zachęcająca do sponsorowania Śląska Wrocław.

(mal)