Od września nie tylko bagaż podręczny, ale także co najmniej co dziesiąty pasażer na lotnisku w Balicach będzie poddany sprawdzeniu, czy nie posiada przy sobie materiałów wybuchowych. Posłużą do tego przenośne urządzenia zwane „elektronicznymi psami” – pisze w weekendowym wydaniu „Dziennik Polski”.

Tak jak do tej pory Służba Ochrony Lotniska sprawdzi bagaż i dokumenty. Dopiero po przejściu przez bramkę pasażer zostanie ewentualnie poproszony o poddanie się dodatkowej kontroli - tłumaczy w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" Leszek Szafarczyk, dyrektor pionu bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego Międzynarodowego Portu Lotniczego Kraków-Balice. Z kolei pułkownik Leszek Artemiuk ze Stowarzyszenia Polskich Specjalistów Bombowych twierdzi, że elektroniczne psy mogą stwarzać problemy.

Urządzenia te wykrywają związki chemiczne właściwe materiałom wybuchowym. Problem w tym, że podobnego typu substancje mogą występować również np. w perfumach i mydle - tłumaczy ekspert w rozmowie z "Dziennikiem Polskim". Tylko specjalnie wyszkolony pies potrafi niemal w 100 proc. stwierdzić, że pasażer miał do czynienia z materiałami wybuchowymi - dodaje.

W weekendowym "Dzienniku Polskim" także:

- Oszuści dają popalić
- Tańsze bilety z Kartą Krakowiaka
- Wygaszenie grozi sercu Nowej Huty