Mirosław Drzewiecki nie skorzysta z publicznych pieniędzy za czas półrocznego rzekomo bezpłatnego urlopu od zajęć sejmowych. Po udanej interwencji reporterów RMF FM były minister sportu przekazał pieniądze na cel charytatywny.

Skorzysta z nich łódzka fundacja "Krwinka". Pensja i dieta poselska Drzewieckiego za czas, gdy zamiast pracować  w Sejmie grał w golfa na Florydzie pomogą ratować życie dzieci dotkniętych chorobą nowotworową. Każdy dzień został policzony, łącznie z niedzielami i sobotami. Każdy dzień urlopu ma swoją cenę, policzyliśmy to. Tyle ile wypadło, tyle wpłaciliśmy na "Krwinkę" .Na pomoc chorym dzieciom - powiedział Mariuszowi Piekarskiemu,były minister sportu. Drzewiecki nie potrafił jednak odpowiedzieć na pytanie, ile dokładnie przelał na konto fundacji.

Dwie pensje za luty i marzec to około 26 tys.zł. Polityk upierał się wtedy, że wystąpił o urlop bezpłatny, choć regulamin Sejmu nie przewidywał takiej formy "wypoczynku". Twierdził też, że pieniędzy na konto nie dostał. Jak ustalili reporterzy RMF FM czekały one na niego w kasie Sejmu.

Drzewiecki należy do nielicznej grupy posłów, którzy nie podali kancelarii Sejmu numeru konta w banku. Kilkanaście dni temu pieniądze ostatecznie odebrał w kasie i przelał na konto Fundacji.