Chińska firma budująca autostradę A2 broni się i oskarża. "To nie nasza wina, że możemy opuścić budowę" - twierdzi rzecznik konsorcjum Covec. I dodaje, że ktoś rozpętał spisek. Firma ogłosiła, że chce wycofać się z budowy trasy, jeżeli negocjacje z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad nie przyniosą skutku.

W oficjalnym oświadczeniu rzecznik Covecu pisze, że "ktoś specjalnie konfliktuje podwykonawców z generalnym wykonawcą oraz rozpowszechnia niepotwierdzone informacje".

Jest to albo jakiś efekt histerii globalnej, albo jakaś forma przemyślanego działania ze strony kogoś, komu zależy na tym, żeby Chińczycy tego kontraktu nie dokończyli - powiedział reporterowi RMF FM rzecznik Covecu Paweł Osowski.

Jak sugeruje, polscy podwykonawcy sabotują budowę, bo nie godzą się na opóźnienia w zapłacie. Według Osowskiego, GDDKiA płaci pieniądze w ostatnim dopuszczonym umową terminie.

Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu dojdzie do spotkania Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad z chińską firmą. Dyrekcja chce tak ustalić termin rozmów, by Chińczycy mogli przedstawić swoje propozycje rozwiązania kłopotów przy budowie A2 przed upływem ultimatum, które w czwartek przedstawiła strona polska.

Oświadczenie Pawła Osowskiego, partnera zarządzającego w agencji Warsaw Consultants, która reprezentuje interesy Chińczyków w kontaktach z mediami:

"Mamy do czynienia z jedną z największych na świecie firm o profilu infrastrukturalnym, która ma pieniądze i która nigdzie na świecie nie miała podobnych problemów z porozumieniem się z podwykonawcami oraz z inwestorem. Domniemane problemy na budowie A2 stały się elementem publicznej dyskusji. Z perspektywy osób pracujących od strony komunikacji przy kontrakcie na budowę odcinków A oraz C autostrady A2 można odnieść wrażenie, że ktoś specjalnie konfliktuje podwykonawców z generalnym wykonawcą oraz rozpowszechnia niepotwierdzone informacje, dotyczące statusu budowy i problemów finansowych konsorcjum. Opóźnienia w płatnościach, w niektórych przypadkach sięgają najwyżej kilkudziesięciu dni, a przelewy są sukcesywnie realizowane. Na pewno nie jest to powód do tak drastycznych, pełnych emocji protestów firm współpracujących z COVEC-iem, których jesteśmy świadkami na budowie A2. Należy zrozumieć, że chińskie konsorcjum pracuje w tej chwili pod presją opinii publicznej i każdy komunikat dla prasy oraz dla podwykonawców pracujących na budowie jest wyważony, a przez to dociera do rynku z opóźnieniem. Wynika to m.in. z kultury pracy i prowadzenia projektów przez Chińczyków. COVEC robi co może, żeby wyjść z tego impasu i kontynuować pracę na A2."