Trzema minutami ciszy Europejczycy uczcili pamięć około 150 tysięcy ofiar katastrofalnego tsunami w Azji Południowo-Wschodniej. Do połowy masztu opuszczone zostały flagi państwowe.

Dokładnie w południe większość Europejczyków przerwała pracę, telewizje przestały nadawać program, rozległy się kościelne dzwony. W Krakowie z opóźnieniem zabrzmiał hejnał z wieży Kościoła Mariackiego. Brytyjski dziennik "The Independent" ukazał się z pierwszą stroną zupełnie białą i napisem "Tsunami: 3 minuty ciszy". Obroty wstrzymała londyńska giełda.

W wielu miastach Europy wstrzymano ruch. W Warszawie jednak samochody jeździły jak zwykle, przechodnie nie bardzo wiedzieli, dlaczego flagi państwowe i unijne opuszczone są do połowy masztu.

A w Tajlandii poszukiwanych jest wciąż 21 Polaków, którzy byli w rejonie kataklizmu. Prawdziwą tragedią przeżywają Niemcy - w Azji mogło zginąć nawet ponad 3 tysiące naszych sąsiadów z zachodu. Tam na 3 minuty przestały nadawać nawet stacje radiowe.

Uważam, że to bardzo ważna chwila. Trzeba pokazać, że pamiętamy o tej tragedii. Trzyminutową przerwę zarządziłem również u mnie w firmie - powiedział naszemu korespondentowi właściciel firmy w Berlinie.

Niemiecki rząd ogłosił największą z dotychczasowych pomoc dla 11 krajów Azji dotkniętych tsunami – to 500 milionów euro.

W wyniku trzęsienia ziemi i fal tsunami, które 26 grudnia nawiedziły kraje nad Oceanem Indyjskim, zginęło blisko 150 tys. ludzi. Ofiar może być jednak znacznie więcej, bo wiele osób ciągle uważa się za zaginione.