Mitt Romney znalazł się pod ostrzałem krytyki za liczne gafy w czasie swojej wizyty w Wielkiej Brytanii. Media piszą o katastrofalnej podróży przedwyborczej kandydata Partii Republikańskiej do Białego Domu.

Komentatorzy wytykają Romneyowi, że sceptycznie wyraził się o przygotowaniach Wielkiej Brytanii do igrzysk olimpijskich w czasie wywiadu dla amerykańskiej telewizji. Przedstawiciele rządu brytyjskiego dali do zrozumienia, że są urażeni jego uwagami.

Wcześniej ujawniono, że jeden z doradców Romneya, mówiąc o jego wizycie w Londynie, wspomniał o wspólnym "anglosaskim dziedzictwie" USA i Wielkiej Brytanii, które Romney jakoby bardziej docenia niż prezydent Barack Obama. Komentatorzy dopatrzyli się w tym podtekstu rasowego i wyrazu arogancji.

Wypomniano też kandydatowi Partii Republikańskiej (GOP), że podsumowując swoją wizytę powiedział, iż spotkał się również z "przedstawicielami MI-6", czyli wywiadu brytyjskiego. W Wielkiej Brytanii nie ma zwyczaju publicznego eksponowania MI-6 - agencji, o której istnieniu rząd brytyjski powiadomił oficjalnie dopiero w 1994 roku. Gafy Romneya wywołały lawinę złośliwości w mediach sympatyzujących z prezydentem Obamą.

Mitt Romney stale znajduje sposoby przypominania wyborcom, dlaczego go nie lubią. W czasie swych europejskich wakacji kandydat rywalizuje z komikiem Chevym Chase'em jeśli chodzi o zdolności do obrażania. (...) Jego podróż miała być odpoczynkiem po kampanii wyborczej w kraju. Zamiast tego stała się maszynką do nieustannych gaf - napisał liberalny dziennik "Christian Science Monitor".

Komentator sprzyjającej Demokratom telewizji MSNBC wyraził opinię, że Romney "przynosi wstyd Ameryce". Krytycznie ocenił jego wizytę nawet konserwatywny "Wall Street Journal". W pierwszym dniu spotkań z brytyjskimi przywódcami kandydat Republikanów musiał sobie radzić z negatywnym przyjęciem swoich komentarzy na temat przygotowania Brytyjczyków do olimpiady, które wywołały przytyki pod jego adresem ze strony burmistrza Londynu - napisał dziennik.