Państwowa Inspekcja Handlowa znowu rozpoczęła kontrolę jakości paliw na stacjach benzynowych i w hurtowniach. Pierwsi inspektorzy ruszają dopiero teraz, bo obowiązująca od początku roku ustawa niedawno uzyskała akty wykonawcze.

Akty wykonawcze były niezbędne, aby można było zgodnie z procedurą pobierać próbki paliw, oraz aby nie można było podważyć wyników kontroli, tak jak to się zdarzało w ubiegłym roku.

I choć ostatnia akcja była bardzo spektakularna – konferencje prasowe, internetowe listy stacji, na których sprzedawano chrzczone paliwo – to stacje z tych list znikały jedna po drugiej, a odpowiedzialności karnej nie poniósł nikt. Prokuratury jedna po drugiej umarzały sprawy, które kierowała inspekcja.

Pod rządami nowej ustawy fałszerzom grożą bardzo surowe kary – nawet pół miliona złotych grzywny i do 3 lat więzienia. Ale tylko w teorii. Sprawa ta musi być udowodniona, dokończona. I droga między ujawnieniem faktu wprowadzenia do obrotów, a wydaniem przez sąd wyroku czy orzeczenia jest bardzo długa i ważne jest to, aby przy tej okazji zachować wszelkie procedury - mówi Tomasz Ciesielski z bydgoskiej Inspekcji Handlowej.

Kontrolerzy zachowają skomplikowaną procedurę, ale prokuratura musi jeszcze złapać za rękę tego, który paliwo chrzcił. A to pewnie będzie równie trudne jak w ubiegłym roku.