Roman I. dyżurny ruchu drogowego, który wydawał broń i amunicję w nocy, kiedy doszło do zamieszek na łódzkich juwenaliach, nie przyznał się do winy.

Oskarżony przyznał, że nie znał się na broni gładkolufowej i amunicji do niej. Nie sprawdził też, jakie naboje i w jakiej ilości były w pudełkach, kiedy przejmował służbę. Z wyjaśnień oskarżonego wyłania się obraz niedoszkolonej i niekompetentnej policji.

Małgorzata Z. i Radosław S., którzy odpowiadają za tragedię na łódzkich juwenaliach, nie przyznali się do winy. Kiedy policja interweniowała przy zamieszkach, otworzyła ogień i wtedy okazało się, że zamiast gumowej amunicji, wydano - ostrą.

Małgorzata Z. na początku swoich wyjaśnień, złożyła kondolencje rodzinom poszkodowanych.

Dodał, że feralnego wieczoru było zbyt mało policjantów do zabezpieczenia imprezy i nikt nie wydał zgody na użycie broni gładkolufowej. Ponad sześć godzin trwało składanie wyjaśnień przez oskarżonych przed łódzkim sądem.