Dwie nastolatki, które okazały się autorkami fałszywego alarmu w jednej z bydgoskich szkół, zostały zatrzymane przez policję. Dziewczynami zajmie się sąd dla nieletnich. Karą może być pobyt w ośrodku wychowawczym. Jeśli sąd tak zdecyduje to rodzice będą musieli pokryć też koszty akcji policji, straży pożarnej, pogotowia i innych służb, które wzięły udział w ewakuacji szkoły.

Dziewczyny tłumaczą swoje zachowanie tym, że chciały sprawdzić co się dzieje kiedy zaalarmują szkołę o podłożonej bombie. A działo się naprawdę sporo - przyjechała policja, straż pożarna, pogotowie ratunkowe, gazowe, energetyczne. Ze szkoły ewakuowano kilkuset uczniów. Przez kilka godzin przeszukiwano dokładnie wszystkie pomieszczenia. Oczywiście bomby nie znaleziono, ale akcja była bardzo kosztowna. Zajęci byli też ratownicy, którzy w tym samym czasie mogli być potrzebni gdzie indziej. Wszystkie służby poważnie traktują każdy alarm o podłożonej bombie. Kilka dni temu w bydgoskim sądzie znaleziono 200 gramów trotylu. Od tamtego wtorku w sądzie ogłaszane są alarmy prawie codziennie. Wszystkie jednak okazały się fałszywe. Policja namierzyła już telefony, z których dzwoniono. Jeśli autorzy fałszywych telefonów "wpadną" grożą im surowe kary.

foto Archiwum RMF

18:10