15-letni Norweg, poszukując kluczy, wszedł do bębna pralki, zaklinował się i przez kilka godzin nie mógł się stamtąd wydostać. Z pułapki uwolnili go strażacy.

Szczupły, mierzący 1,80 m, chłopak wszedł do otwieranej od góry dużej pralki we wspólnej osiedlowej pralni w Stabekk, aby wyciągnąć z niej pęk kluczy, zapewne "wypranych" razem ze spodniami. Schylił się, by podnieść klucze, leżące na dnie bębna, ale gdy chciał się wyprostować, ręce nie przeszły przez otwór. Chłopak był w pułapce.

Wezwani strażacy chcieli użyć do oswobodzenia go piły do metalu, ale obawiali się, by przy okazji nie zranić chłopca. Wówczas jeden z nich wpadł na pomysł wykorzystania płynu do mycia naczyń jako "środka poślizgowego". Posmarowano nim chłopaka, który kilkoma szarpnięciami zdołał wydobyć ręce, a następnie całe ciało z bębna pralki.

22:10