To już jedenasta rocznica tragicznej śmierci jednego z najbardziej utalentowanych polskich środkowych. 16 września 2005 roku w wypadku samochodowym w Austrii zginął Arkadiusz Gołaś. Jechał do nowego klubu... Miał zaledwie 24 lata.

Arkadiusz Gołaś w biało-czerwonych barwach rozegrał 141 spotkań. Ostatnie - 8 września 2005 roku z Portugalią w mistrzostwach Europy w Rzymie.

Dysponował niesamowitym zasięgiem 365 centymetrów w ataku. Dzięki temu szybko zwrócił na siebie uwagę najlepszych klubów w Europie. Niestety, nie dane było mu w nich zagrać.

W połowie września 11 lat temu w drodze do Maceraty prowadzony przez jego żonę samochód z niewyjaśnionych przyczyn zjechał na prawo i uderzył w betonową ścianę. Gołaś zginął na miejscu.

Wywalczony w 2006 roku w Japonii tytuł wicemistrzów świata drużyna zadedykowała tragicznie zmarłemu koledze. Podczas ceremonii wręczania medali wszyscy polscy zawodnicy weszli na podium w koszulkach z numerem "16", z którym Gołaś występował w reprezentacji kraju

Cytat

Doskakiwał tam, gdzie nikt inny nie potrafił. Na boisko patrzył z wysokości nieosiągalnej dla innych
Mariusz Wlazły

Gdy okazało się, że tego numeru nie da się zastrzec, w reprezentacji przejął go jego najbliższy przyjaciel i świadek na ślubie Krzysztof Ignaczak. Także Bartosz Kurek, który po latach podpisał kontrakt w Maceracie, wybrał koszulkę z szesnastką na plecach, by oddać hołd jednemu z idoli swojego dzieciństwa. W obecnej kadrze nikt nie gra z numerem 16.