Powiększa się luka między możliwościami zabezpieczenia danych istotnych dla firm a stale rosnącą liczbą zagrożeń ich przeciekiem - to główny wniosek ze Światowego Badania Bezpieczeństwa Informacji, przeprowadzonego przez firmę Ernst&Young. Zdaniem informatyków bezpieczeństwu informatycznemu firm bardziej od hakerów zagrażają... ich pracownicy.

Wnioski z przeprowadzonego już po raz 15 badania jednoznacznie wskazują, że biznes i instytucje publiczne nie nadążają za rewolucją technologiczną. Nowe usługi i możliwości znacznie szybciej wykorzystywane są przez hakerów i zwykłych oszustów. 77 procent dyrektorów IT z 1850 firm na świecie (także polskich, przy czym wyniki badań przeprowadzonych w Polsce pokrywają się ze światowymi) przyznało, że w ciągu ostatniego roku zwiększył się poziom zewnętrznych zagrożeń. Jednocześnie 46 proc. z badanych przyznało, że rośnie także poziom zagrożeń wewnętrznych, związanych z zaniechaniami w zabezpieczaniu danych.

Rozwój technologii w ostatnich latach stworzył znacznie więcej możliwości wycieku danych istotnych dla firm. Smartfony i tablety, powszechność mediów społecznościowych i operowanie danymi w tzw. chmurze narażają firmy na znacznie cięższe następstwa zgubienia urządzenia z dostępem do tych danych.

Tym istotniejsze, że aż 37 proc. odpowiadających za bezpieczeństwo szefów IT uznali, że jego najsłabsze ogniwo to niedbali bądź nieświadomi pracownicy firm. Oprócz przypadków utraty sprzętu i haseł respondenci ankiety jako potencjalne zagrożenie wskazali wyciek wrażliwych danych przez... serwisy społecznościowe. Dlatego w blisko połowie (45 proc.) firm dostęp do takich stron jest ograniczony bądź wprost zablokowany.