Polskie argumenty ws. handlu ziemią docierają do Brukseli. Komisja Europejska nie pozwie Polski do Trybunału UE za ustawę o obrocie ziemią - przynajmniej do połowy roku – powiedział naszej dziennikarce w Brukseli unijny dyplomata. Bruksela prowadziła wstępne dochodzenie w sprawie ustawy podejrzewając, że ogranicza ona swobodę obrotu ziemią. Jak usłyszała dziennikarka RMF FM, wstępne dochodzenie tzw. pilot zostało zakończone. Teoretycznie więc Bruksela mogłaby przejść już do kolejnego etapu i rozpocząć postępowanie przeciwko Polsce.

Polskie argumenty ws. handlu ziemią docierają do Brukseli. Komisja Europejska nie pozwie Polski do Trybunału UE za ustawę o obrocie ziemią - przynajmniej do połowy roku – powiedział naszej dziennikarce w Brukseli unijny dyplomata. Bruksela prowadziła wstępne dochodzenie w sprawie ustawy podejrzewając, że ogranicza ona swobodę obrotu ziemią. Jak usłyszała dziennikarka RMF FM, wstępne dochodzenie tzw. pilot zostało zakończone. Teoretycznie więc Bruksela mogłaby przejść już do kolejnego etapu i rozpocząć postępowanie przeciwko Polsce.
Komisja Europejska nie pozwie Polski do Trybunału UE za ustawę o obrocie ziemią /Kamil Młodawski /RMF FM

Komisja Europejska zaczyna jednak wątpić, co do słuszności swoich bezkompromisowych zasad w sprawie handlu ziemią.

Zaczynają do Brukseli docierać argumenty polskiego rządu o zagrożeniu niekontrolowanym wykupem ziemi.

Pomaga także korzystne dla Polski przesłanie przyjętego w tym miesiącu raportu niemieckiej eurodeputowanej (SPD) Marii Noichl w sprawie koncentracji gruntów rolnych w Unii. Noichl twierdzi w raporcie, że problem koncentracji gruntów i problem młodych rolników w dostępie do ziemi - mają charakter europejski. Noichl wprost zachęca kraje członkowskie UE, by przyznawały pierwszeństwo rolnikom przy nabywaniu gruntów rolnych, a to właśnie było celem polskiej ustawy, która ogranicza dostęp do ziemi dla osób nie będących rolnikami.

Ustawa o obrocie ziemią zakłada, że nabywcą ziemi rolnej może być jedynie rolnik indywidualny, czyli osoba fizyczna, która osobiście gospodaruje na gruntach do 300 ha, posiada kwalifikacje rolnicze oraz co najmniej od 5 lat zamieszkuje w gminie, gdzie jest położona co najmniej jedna działka jego gospodarstwa.

Raport niemieckiej eurodeputowanej zwraca także uwagę KE, że wiele krajów próbując przeciwdziałać spekulowaniu ziemią wchodzi w konflikt z unijną zasadą wolności przepływu kapitału. Podczas gdy jej zdaniem - ziemia nie jest zwykłym towarem, gdyż nie można jej wyprodukować, co jest także polskim argumentem.

Konflikt z unijną zasadą przepływu kapitału - to aluzja do postępowań w sprawie ochrony gruntów, które Komisja Europejska rozpoczęła przeciwko Bułgarii, Węgrom, Słowacji Litwie. Także podczas analizy polskiej ustawy dla KE problematyczne było ograniczenie swobody przepływu kapitału, co jest zabronione w prawie UE.

Niemiecka eurodeputowana wzywa KE "do sporządzenia i opublikowania katalogu kryteriów, z którego jasno wynika dla państw członkowskich, jakie środki regulacji rynku gruntów są dozwolone w ramach podstawowych wolności Unii Europejskiej". 

Czy raport Niemki i polskie argumenty całkowicie powstrzymają Brukselę przed wszczęciem postępowania wobec Polski - nie wiadomo. Na razie - wywołały refleksję. A to już dużo...


(j.)