Palmiarnia w Gdańsku - Oliwie znowu ma problem z palmą. Daktylowiec drugi raz w ciągu kilku miesięcy przebił się przez dach budynku. Urzędnicy zastanawiają się jak poskromić niepokorne drzewo i zarazem dać mu możliwość swobodnego i bezpiecznego rozrostu.

Daktylowiec kanaryjski już drugi raz próbuje wydostać się na zewnątrz. Poprzednio przebił się przez szklany dach pod koniec zeszłego roku. Wtedy zaczęły się rozważania na temat przebudowy palmiarni. Pomóc mieli naukowcy z Politechniki Gdańskiej. Pod uwagę były brane dwa rozwiązania: podniesienie kopuły palmiarni lub wybudowanie nowej, szerszej i wyższej rotundy. W styczniu obcięte zostały górne liście daktylowca, a pień odciągnięto w bok, tak by palma rosła w kierunku środka stożkowatej szklanej kopuły, a nie do boku. Rozwiązanie, tylko na krótko, okazało się skuteczne. Palma znów odbiła... w górę, puszczając przy tym liście do boku kopuły, które ponownie przebiły się przez dach. Wiosna przyszła, każdy chce poszukać partnera. Być może palma też uznała, że to najlepszy czas, żeby mieć małe daktyle i udać się w znanym tylko sobie kierunku. To tak jak z niesfornym dzieckiem. Idzie się do fryzjera, żeby miało ładną fryzurę... a ono potem potargane i te włosy odrastają. To tutaj jest tak samo. Kolejne liście wyrosły, i to te liście wypchnęły szybę po raz kolejny - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM rzeczniczka Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku Katarzyna Kaczmarek. 

W palmiarni obawiają się, że podniesione szyby szklanej kopuły mogą spaść podczas silnego wiatru. Dodają też, że drzewo chce po prostu rosnąć i trzeba mu to umożliwić. Urzędnicy przyznają, że zależy im na tym samym. Nie chcemy jej ograniczać ponieważ ta palma to jest ozdoba gdańskiego parku i wielu ludzi przyjeżdża tylko po to, żeby ją zobaczyć. Po za tym, to jest największa, najbardziej okazała, najstarsza palma - z tego co wiemy - hodowana w niewoli w Europie. Absolutnie nie chcemy jej ograniczać, wręcz przeciwnie chcemy jej pomów w tym rozroście - tłumaczy Katarzyna Kaczmarek. 

Problem z palmą trzeba rozwiązać

Przez ostatnich kilka miesięcy przełomu w sprawie losów palmy i budynku, który już przerasta nie było. We wtorek urzędnicy spotkali się z naukowcami z Politechniki Gdańskiej. Powiedzieli nam, że konstrukcja nie jest najgorszym stanie technicznym. Potrzebują jednak jeszcze danych, które pozwolą im obliczyć maksymalny nacisk, który można położyć na tej starej rotundzie, żeby zrobić kawałek nowej konstrukcji. Być może wymienić wszystkie okna. Na razie ekspertyza nie jest dla nas niekorzystna. Wiemy, że będą proponowane trzy warianty. To będzie albo podniesienie konstrukcji rotundy, albo zmiana całej konstrukcji, albo wybudowanie nowej rotundy. Zobaczymy, która opcja zwycięży, bo trzeba to przeliczyć też na pieniądze. Zobaczymy co będzie najbardziej optymalne finansowo. W długim okresie, bo to nie jest oczywiście inwestycja, która się zwraca - zapowiada rzeczniczka Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku. 

W ramach doraźnych działań podcięty ma zostać niesforny liść daktylowca. Ewidentnie jednak w starciu z dachem i urzędnikami to palma jest górą, bo na razie trudno mówić o tym kiedy palmiarnia doczeka się przebudowy. Drzewo ma około 16 metrów wysokości i liczy sobie sporo ponad 160 lat. Najprawdopodobniej zostało zasadzone jeszcze przez zakon Cystersów.