„Zawsze w życiu kierowałem się swoimi zasadami. Bywało, że to było nie do końca słuszne z przyjętą linią i dyspozycją polityczną” – mówi w rozmowie z RMF FM były wiceminister spraw wewnętrznych i były szef CBŚ gen. Adam Rapacki. „Czasami stawiałem się prokuratorom, czasami politykom. Trzy razy byłem odsuwany od stanowisk, przesuwany na boczny tor” – dodaje. Opowiada też o książce „Niepokorny”, która jest historią najciekawszych epizodów z jego życia zawodowego i formą podziękowania dla współpracowników.

Tomasz Skory, RMF FM: Wywiad-rzeka z generałem Rapackim nosi tytuł "Niepokorny" - dlaczegóż to?

Adam Rapacki: Dlatego, że zawsze w życiu kierowałem się swoimi zasadami. Bywało, że to było nie do końca słuszne z przyjętą linią i dyspozycją polityczną. Czasami stawiałem się prokuratorom, czasami politykom. Trzy razy byłem odsuwany od stanowisk, przesuwany na boczny tor. Okazywało się później, że trzeba było fachowców i wracano do mnie.

Jakieś przykłady? W jakiej sprawie?

W kilku. Kiedyś stworzyliśmy z gronem dynamicznych policjantów biuro do walki z przestępczością zorganizowaną, ja byłem dyrektorem tego biura i w okresie największego rozkwitu dostałem propozycję nie do odrzucenia, żeby zacząć budować nowy pion, a to ukochane dziecko zostawić innym. Nie było innej alternatywy. Stworzyłem wtedy biuro do spraw narkotyków. Później połączenie tych dwóch formacji dało Centralne Biuro Śledcze. Innym razem po zamieszaniu związanym ze Starachowicami okazało się, że znowu nie pasuje do koncepcji. Byłem wtedy zastępcą komendanta głównego. Dostałem propozycję pójścia w dyplomację - pojechałem do Wilna i tam pełniłem funkcję oficera łącznikowego. Kiedy trzeci raz byłem nieposłuszny i zostałem odwołany ze stanowiska komendanta wojewódzkiego w Krakowie to doszedłem do wniosku, że już wystarczy. Do trzech razy sztuka. Wówczas napisałem raport o odejście z policji.

Który z opisanych tutaj epizodów jest taki, że myśli pan sobie "cholera, może z tego być dym"?

Są takie fragmenty, gdzie niektórzy mogą się poczuć, że to jest o nich. Te osoby nie są wymienione z imienia i nazwiska, ale mogą się zorientować.

Uważny czytelnik też się zorientuje.

Uważny czytelnik też się może zorientować. Natomiast wszędzie tam, gdzie jest dobro i konstruktywne działanie, czy to w policji, czy w MSW, tam dziękuje ludziom wymieniając ich z imienia i nazwiska. Taka była idea tej książki, żeby podziękować współpracownikom, czasami przełożonym, którzy wnieśli coś twórczego w rozwój całego systemu bezpieczeństwa.

Jeszcze takie pytanie. Na rynku roi się od książek pisanych z udziałem świadków koronnych. "Masa" zasypuje rynek swoimi książkami. Czy pana książka to jest odpowiedź na te wszystkie wydawnictwa pisane przez przestępców?

Po części tak. Przestępcy kreują swój wirtualny świat. Opowiadają o czymś, co im się często wydawało. Ja piszę o rzeczach, które miały miejsce, których sam dotknąłem bezpośrednio. Wielu policjantów dotykało podobnych spraw. Może nie w takiej skali, ale znajdują tutaj policjanci część swojego życia. To też chcemy pokazać. To zaangażowanie, pasję, z jaką podchodziliśmy do walki z najpoważniejszą przestępczością zorganizowaną. To forma podziękowania dla tych ludzi.

Jedna taka sprawa, która jest najciekawsza, a której czytelnik, nawet uważny, jeszcze nie miał okazji poznać. Jest tu coś takiego?

Są takie sprawy. Opisuję operację, w których kupujemy uran od rosyjskiej grupy przestępczej. Podaję ze szczegółami całe ryzyko, które towarzyszyło tej operacji. Zakończyła się sukcesem. Ale bywały i takie operacje, gdzie złodzieje nas oszukali. Przyznaję się tutaj, że trzeba było wtedy używać niekonwencjonalnych metod, żeby wygrać tę bitwę.

Wszystkie były wygrane?

Nie. O porażkach też tu wspominam. To nie jest jedno wielkie pasmo sukcesów tylko ciężka harówa i niekończąca się walka z poważnym przeciwnikiem.

Książka to dzieło życia, zwieńczenie kariery czy tylko element, pierwszy tom?

Tego jeszcze nie wiem. Jest to domknięcie pewnego etapu życiowego związanego z policją, z administracją państwową. O wielu operacjach mogłyby powstać oddzielne książki, już bardziej sensacyjne. Być może w perspektywie powstanie jakiś scenariusz filmowy czy sensacyjna książka, pokazująca ciekawe działania.

(mn)