Polskie piłkarki ręczne przegrały w Debreczynie z reprezentacją Rumunii 19:24 (9:11) w trzecim meczu drugiej fazy mistrzostw Europy. Tym spotkaniem biało-czerwone zakończyły udział w imprezie.

Polska: Anna Wysokińska, Izabela Prudzienica - Monika Stachowska, Iwona Niedźwiedź 1, Karolina Siódmiak 3, Marta Gęga 1, Agnieszka Kocela 3, Kinga Grzyb, Karolina Kudłacz 3, Katarzyna Janiszewska, Aleksandra Zych, Joanna Drabik, Karolina Zalewska 2, Alina Wojtas, Patrycja Kulwińska 3, Kinga Byzdra 3.

Rumunia: Denisa Stefania Dedu, Paula Claudia Ungureanu - Aneta Pirvut 1, Oana Carmina Bondar 1, Crina Elena Pintea, Cristina Georgiana Neagu 9, Aurelia Bradeanu 2, Gabriela Perianu 4, Valentina Erdean-Elisei 3, Georgiana Andreia Ciuciulete, Cristina Zamfir, Daniela Elena Babeanu, Florina Maria Chintoan 2, Laura Chiper 2.

W drugiej fazie mistrzostw, rozgrywanych na Węgrzech i w Chorwacji, Polki przegrały wszystkie swoje pojedynki. Najpierw uległy Dunkom 19:28, później przegrały z Norweżkami 24:26.

Spotkanie z reprezentacją Rumunii rozpoczęło się od trafienia Cristiny Neagu - największej gwiazdy tej drużyny - po którym rywalki biało-czerwonych dorzuciły jeszcze trzy gole i w efekcie po pięciu minutach gry prowadziły 4:0. Już wtedy trener Polek Kim Rasmussen poprosił o czas.

Nasze reprezentantki nie mogły jednak znaleźć sposobu na świetnie dysponowaną w tym turnieju rumuńską bramkarkę Paulę Claudię Ungureanu. Na pierwszą bramkę biało-czerwonych, zdobytą przez Patrycję Kulwińską, trzeba było czekać aż do dziewiątej minuty (1:5). Wcześniej, w 7. minucie, karnego nie wykorzystała Alina Wojtas - jej gola nie uznano, bo przekroczyła linię.

Po bramce Kulwińskiej zaczęło się mozolne odrabianie strat. Senne dotąd Polki nieco się ożywiły, a Karolina Kudłacz "zaopiekowała się" Neagu. Coraz więcej udanych interwencji zaliczała Anna Wysokińska, która do przerwy obroniła 7 z 12 strzałów. W 16. minucie było już tylko 4:6.

Mecz na chwilę nabrał tempa, ale podopieczne Rasmussena były bardzo niedokładne, zwłaszcza w sytuacjach rzutowych, i w 22. minucie znów było 5:9. Brakowało też koncentracji w momentach, gdy dochodziło do wyłapywania bezpańskich piłek.

Rumunki nie pokazały się jednak z dużo lepszej strony.

Ostatecznie stojąca na słabym poziomie pierwsza połowa zakończyła się dwubramkowym prowadzeniem naszych rywalek (11:9), które wynik do przerwy ustaliły w ostatniej sekundzie z karnego.

Drużyna Rasmussena znakomicie rozpoczęła natomiast drugą połowę. W 34. minucie wyrównała na 11:11, a minutę później, po trafieniu Karoliny Zalewskiej, po raz pierwszy w tym meczu objęła prowadzenie. Rywalkom dopiero w 37. minucie udało się zdobyć gola na 12:12.

Polkom znowu zaczęło brakować dokładności i koncentracji, a Ungureanu coraz częściej wznosiła ręce w geście triumfu. W 43. minucie, przy stanie 13:16, Rasmussen ponownie poprosił o czas.

W kolejnych minutach układ sił na boisku się nie zmieniał, a co gorsze, biało-czerwone nie potrafiły nawet wykorzystywać rzutów karnych. W 50. minucie przegrywały już 15:20. Od tego momentu Rumunki starały się pilnować wyniku, co ułatwiały im nasze zawodniczki, popełniając proste błędy.

Szansa pojawiła się na pięć minut przed końcem spotkania, kiedy biało-czerwone grały z przewagą dwóch zawodniczek i miały do odrobienia trzy gole. Ale górą znów była Ungureanu.

Ostatecznie Polki przegrały i z zerowym dorobkiem punktowym zakończyły uczestnictwo w drugiej rundzie ME.

Dobra wiadomość: Niemki pokonały Słowaczki, kończymy turniej na 11. miejscu

W meczu grupy II drugiej rundy ME - ważnym dla reprezentacji Polski - Niemki pokonały Słowację 36:22 (17:10). Oznacza to, że biało-czerwone, które mają lepszy bilans bramkowy od Słowaczek, zajmą ostatecznie 11. miejsce w turnieju i w niedzielę będą losowane z pierwszego koszyka do baraży o awans do przyszłorocznych mistrzostw świata w Danii.

(edbie)