Mógł przebierać w ofertach transferowych, ale zdecydował, że zostanie w Ostrowie Wielkopolski. To przecież z Arged BM Slam Stalą wywalczył tytuł mistrza Polski. Został też najbardziej wartościowym zawodnikiem finałów Energa Basket Ligi. Znalazł się także w szerokiej kadrze na turniej kwalifikacyjny do igrzysk. Pracuje nad utrzymaniem formy, by znaleźć się w wąskim zespole i pojechać do Kowna. Jakub Garbacz opowiedział nam o m.in. o ligowych finałach i o sezonie reprezentacyjnym. Czy polski basket ma szansę po kilkudziesięciu latach zaistnieć na igrzyskach? O to wszystko Jakuba Garbacza pytał Paweł Pawłowski.

Paweł Pawłowski RMF FM: Mistrz Polski, najlepszy zawodnik finałów Energa Basket Ligi - to brzmi dumnie.

Jakub Garbacz: Brzmi dumnie. Jestem z tego zadowolony, ale sezon się już skończył. Teraz trzeba liczyć na powołanie do wąskiej kadry i przygotować się do tego tak jak można najlepiej.

O kadrze za chwilę porozmawiamy, bo jeszcze chciałbym wrócić do finałów. Po wygraniu czwartego meczu powiedziałeś, że sporo zawdzięczasz Arturowi Packowi. Dlaczego akurat jemu tyle zawdzięczasz?

To trener przygotowania motorycznego w Arged BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski. Wycisnął ze mnie siódme poty. Od strony motorycznej byłem świetnie przygotowany przez cały sezon i nadal jestem. Od strony mentalnej, kiedy podupadałem i nie miałem siły, on robił wszystko, żebym mógł się dalej rozwijać. Zaciągał mnie na siłownie. Był moim wsparciem mentalnym i merytorycznym. Dzięki niemu zaszedłem tak daleko w tym sezonie.

Czym wygraliście te finały? Wszyscy zachwycają się rotacją Igora Milicicia oraz tym, jak mocno naciskaliście Zastal w obronie.

Moim zdaniem wygraliśmy właśnie przygotowaniem motorycznym. Fizycznie nie było widać po nas zmęczenia. Druga sprawa to działania trenera Igora Milicicia. To były koszykarskie szachy. On był zawsze jeden ruch przed drużyną Zastalu. Mieliśmy wiele kombinowanych obron i różnych sztuczek. Wybijaliśmy z rytmu Zastal. Wydaje mi się, że to wszystko złożyło się na to, że wygraliśmy.

Podobno miałeś oferty transferowe z Niemiec i z klubów ligi VTB. Co zdecydowało o tym, że pozostałeś w Stali?

Przede wszystkim trener, który stawia na mnie i dał mi pewność siebie. Dał mi tez zagrywki i nową rolę - naciskanie rozgrywającego na całym boisku. Poza tym organizacja w klubie jest świetna. Z żoną dobrze czujemy się w tym mieście. Chce się dalej rozwijać i uważam, że jest to najlepsze miejsce dla mnie.

Czy duży wpływ na twoje rzuty za 3 punkty w finałach miało to, że graliście w bańce we własnej hali?

Jakiś tam wpływ rzeczywiście miała hala, ale nie uważam, żeby był to wpływ decydujący. W różnych halach u różnych przeciwników również dobrze mi się rzuca. Własna hala to plus, ale niezbyt znaczący.

Znalazłeś się w szerokiej kadrze Polski na turniej kwalifikacyjny do igrzysk. Jak teraz będzie wyglądał ten kalendarz?

Na razie nie ma jeszcze oficjalnej listy, kto pojedzie na zgrupowanie 4. czerwca. Na razie czekam, trenuję i jestem w formie. Mam nadzieję, że zostanę powołany i wtedy wszystko będzie w moich rękach i nogach.

Niezależnie od tego, czy pojedziesz do Kowna czy nie, przed reprezentacją jest bardzo trudne zadanie, bo bilety do Tokio wywalcza tylko zwycięzcy turnieju.

Nawet jeśli się nie załapię do kadry, to mamy takich zawodników na mojej pozycji, którzy grają w świetnych klubach. Mateusz Ponitka, Marcel Ponitka, Michał Michalak, Michał Sokołowski, Adam Waczyński. Ta konkurencja jest tak wielka, że mogę się nie załapać. Z drugiej strony dzięki takim zawodnikom mamy szansę wywalczyć ten awans. Będzie ciężko, ale wiele razy było ciężko i wychodziliśmy z takich sytuacji zwycięsko.

Opracowanie: