Sylwester kojarzy się z... bąbelkami. Po prawdziwego, francuskiego szampana o północy sięga jednak mało kto. Może warto spróbować polskiego "musiaka", który podbija nasz krajowy rynek win musujących? Odwiedziliśmy winnicę Smykań, gdzie powstaje ten specjał.

Polskie wino na Sylwestra? Nikogo nie powinno to dziwić. W Polsce mamy długą tradycję winiarską. Odkrycia archeologiczne świadczą o tym, że winorośle rosły na zboczach Wawelu już w X wieku. Zapiski średniowieczne dowodzą zaś, że szeroką produkcją win zajmowali się mnisi, szlachta i mieszczanie. Załamanie produkcji tego trunku w Polsce nastąpiło w XIX wieku. Win nie produkowano także za czasów PRL. Dopiero teraz mali producenci zaczynają zakładać winnice i produkować polskie wina. Jak się okazuje - z powodzeniem. 

Cudze chwalicie, "musiaka" nie znacie

Jak zatem Sylwester, to z polskim winem! Najlepiej tym musującym. Jak ono powstaje? Jak smakuje? 

Odwiedziliśmy gospodarstwo agroturystyczne Kozielica w Smykaniu nieopodal Szczyrzyca. To właśnie tam - oprócz win białych i czerwonych, cydrów - produkuje się także trunki z bąbelkami.



"Musiak" powstaje z dwóch odmian winorośli, rosnących na najbardziej nasłonecznionych stokach Beskidu Wyspowego - w miejscu, w którym zaczyna się on przeradzać w Beskid Niski. To cicha, spokojna okolica, otoczona niewielkimi rzeczkami, lasami i sadami. W większości są to sady jabłkowe oraz winne.

Na samym początku - wino bazowe

Jak podkreślają właściciele winnicy Smykań, w Polsce robienie wina musującego jest stosunkowo proste.

W Polsce próba robienia wina musującego była tym łatwiejsza, że charakterystyka tutejszego wina jest idealna do robienia "musiaków": posiada ono odpowiednią kwasowość i odpowiedni aromat - mówi Jakub Lorek z winnicy. W związku z tym nie wiem, dlaczego nad Wisłą powstaje tak niewiele win musujących. Może chodzi o to, że potrzeba więcej pracy i czasu, żeby stworzyć takie wino - dodaje w rozmowie z reporterem RMF FM.

Jak krok po kroku powstaje "musiak"? Najpierw musi być białe wino bazowe. Kiedy napełnione nim butelki trafiają już do piwnicy, przystępuje się do metody tradycyjnej, czyli "szampańskiej". Polega ona na wtórnej fermentacji w samych butelkach. Wówczas dodaje się tak zwany "liqueur de tirage", czyli mieszaninę wina, drożdży i cukru, w celu wywołania drugiej fermentacji. 

Następnie butelki są odwracane. Gdy etap drugiej fermentacji się zakończy, czyli gdy drożdże zaczną się rozkładać, powstaje osad. Ten decyduje o finalnym smaku wina musującego. To wtedy wytwarza się dwutlenek węgla, tworzą się bąbelki. Na końcowym etapie, szyjki butelek zamrażane są w suchym lodzie - wszystko po to, by móc bezpiecznie usunąć z butelki powstały osad. Po otwarciu butelki można więc bezpiecznie wyjąć osad z drożdży nie wylewając wina - już musującego. Takie butelki są składowane kilka lat przed otwarciem!

"Musiak" musi odleżeć swoje...

Nie ma wątpliwości, że proces produkcji "musiaka" potrzebuje czasuŻeby powstało dobre wino musujące, musi minąć kilka lat: trunek musi "odleżeć" swoje na osadzie - tak, żeby wytworzył się aromat, który jest głównym atutem trunku. 

W dobre wino musujące trzeba włożyć dobre pięć lat pracy więcej niż w takie zwykłe. Przynajmniej w naszym przypadku tak jest - podkreśla Jakub Lorek.

(m)