Niemcy dostarczą Ukrainie swoje czołgi Leopard 2 - przekazał kanclerz Olaf Scholz. Berlin deklaruje wolę szybkiego utworzenia dwóch batalionów leopardów. Pierwszym krokiem będzie przekazanie czternastu maszyn z wojskowych zapasów Bundeswehry.

Za trzy miesiące pierwsze czołgi z Niemiec mogą trafić na Ukrainę - przekazał minister obrony Boris Pistorius.

Presja na rząd kanclerza Niemiec Olafa Scholza, by przekazał Ukrainie czołgi Leopard 2 i umożliwił ich transfer krajom sojuszniczym, narastała od jakiegoś czasu.

Rząd Scholza zwlekał z decyzją, obawiając się ruchów, które mogłyby skłonić Rosję do eskalacji lub wciągnięcia NATO do udziału w konflikcie. Decyzja Niemiec toruje jednocześnie decyzję innym krajom, takim jak Polska, Hiszpania i Norwegia, do dostarczenia Ukrainie swoich leopardów.

"Ta decyzja jest zgodna z naszą linią wspierania Ukrainy. Działamy w sposób ściśle skoordynowany na arenie międzynarodowej" - przekazał Scholz w oświadczeniu.

Berlin deklaruje wolę szybkiego utworzenia dwóch batalionów leopardów. Pierwszym krokiem będzie przekazanie czternastu maszyn z wojskowych zapasów Bundeswehry.

Wkrótce w Niemczech rozpocznie się szkolenie ukraińskich żołnierzy z obsługi maszyn. Niemcy ponadto zapewnią logistykę i amunicję.

Niemcy wydadzą też odpowiednie zezwolenia krajom partnerskim, które chcą szybko dostarczyć czołgi Leopard 2 ze swoich zapasów na Ukrainę.

Premier dziękuje kanclerzowi

Na tę informację zdążył już zareagować premier Mateusz Morawiecki, który na Twitterze podziękował Scholzowi.

"Dziękuję kanclerzowi Olafowi Scholzowi. Decyzja o wysłaniu leopardów na Ukrainę to duży krok w kierunku powstrzymania Rosji. Razem jesteśmy silniejsi" - przekazał szef rządu.

Wyzwanie dla Sił Zbrojnych Ukrainy

Leopardy i abramsy, podobnie jak proponowane przez Brytyjczyków challengery i francuskie leclerki, to czołgi ponad 60-tonowe - o połowę cięższe niż rosyjskie i ukraińskie czołgi podstawowe, dostosowane do pola walki na wschodzie Europy.

Duże odległości, konieczność korzystania z mostów o odpowiednim udźwigu i zbliżające się wiosenne roztopy mogą poważnie ograniczyć używanie tak ciężkich czołgów. Nowy sprzęt wymusza też użycie NATO-wskiej amunicji czołgowej 120 mm (albo specyficznej brytyjskiej 125 mm) i umiejętne gospodarowanie jej zapasami (czołgi przenoszą od kilkunastu do 40 nabojów, co starcza na ledwo kilka minut prowadzenia ognia).

Osobnymi problemami są trwające kilka miesięcy wyszkolenie załóg i transport, bowiem zasięg czołgu to zwykle nie więcej niż 500 km.