Prezydenci Polski i Ukrainy wspólnie oddali hołd ofiarom rzezi wołyńskiej. Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski zrobili to w katedrze Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Łucku.

Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski wzięli udział w nabożeństwie ekumenicznym w katedrze Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Łucku, koncelebrowanym przez przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego. "Miłosierny Boże, wejrzyj łaskawie na wszystkie Twoje dzieci, których niewinna krew woła do Ciebie z każdego skrawka tej obolałej ziemi. Niech dostąpią radości w Twoim Królestwie, a ich cierpienia - złączone z męką i śmiercią krzyżową Twojego Syna i naszego Pana Jezusa Chrystusa - niech sprowadzą na nasze narody obfite potoki łask - skruchy wobec Ciebie i przebaczenia braciom" - modlił się przewodniczący KEP.

Po modlitwie prezydenci Polski i Ukrainy złożyli znicze przed ołtarzem.

"Razem oddajemy hołd wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia! Pamięć nas łączy! Razem jesteśmy silniejsi" - czytamy na Twitterze Kancelarii Prezydenta RP. Taki sam wpis opublikował na Telegramie - po polsku i ukraińsku - prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. 

11 i 12 lipca 1943 r. Ukraińska Powstańcza Armia dokonała skoordynowanego ataku na ok. 150 miejscowości zamieszkałych przez Polaków w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim dawnego województwa wołyńskiego. Wykorzystano fakt gromadzenia się w niedzielę 11 lipca ludzi w kościołach. "Krwawa niedziela" jest uważana za szczytowy moment ludobójstwa dokonywanego przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-1945. W wyniku ludobójczych działań na Wołyniu zginęło ok. 100 tys. Polaków.

Sprawcami rzezi wołyńskiej byli członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów - B (frakcja Bandery), podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia oraz zachęcona przez nich ludność ukraińska, stanowiąca sąsiadów Polaków, często związanych z nimi więzami krwi. Bezpośrednią odpowiedzialność za wydanie zbrodniczego rozkazu ponosi główny dowódca UPA Roman Szuchewycz. OUN-UPA nazywała swoje działania "antypolską akcją", zmierzającą do uczynienia z Ukrainy obszaru zamieszkałego wyłącznie przez Ukraińców. 

"To nie jest koniec trudnej drogi"

Uczestniczymy w wydarzeniach historycznych. Oczywiście, przyszłość pokaże, na ile to, co dzieje się na naszych oczach, wpłynie na nasze przyszłe losy, ale to są duże kroki ze strony ukraińskiej w kierunku pojednania - oceniła w rozmowie z PAP wicemarszałek Sejmu Małgorzata Gosiewska, która była w katedrze w Łucku i z bliska obserwowała symboliczny gest prezydentów Dudy i Zełenskiego. Nasza ręka do pojednania była wyciągnięta od lat, ale spotykamy wreszcie po drugiej stronie zrozumienie i konkretne działania. Myślę, że najbliższe dni przyniosą kolejne decyzje. Ja na nie czekam - podkreśliła.

Każda wizyta wizyta prezydenta na Ukrainie ma charakter szczególny. Zachowane są wszystkie względy bezpieczeństwa, ale nie da się takiej wizyty zrobić doraźnie, nie da się jej nie zaplanować. Ona była planowana ze stosownym wyprzedzeniem. Ja nie uprzedzałem nikogo, że do takich wydarzeń dojdzie - powiedział w Polsat News szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot. To nie jest koniec tej trudnej drogi, tłumaczenia naszym ukraińskim przyjaciołom o prawdzie historycznej, to oczywiście będzie kontynuowane - zaznaczył.

Dopytywany, czy jeszcze za kadencji prezydenta Andrzeja Dudy dojdzie do odblokowania ekshumacji na Ukrainie, Szrot odparł, że "wszyscy na to powinniśmy liczyć".